Babie Lato w Królestwie Pruskim
120. Dalsze bieganie
Dziś znowu załatwianie. Zawiozłem wyciąg z wykazu zmian gruntowych do KW, bo trzeba osobiście podpisać wniosek. Może nie chodzi o te podpisanie co o te znaczki skarbowe za 30 zł... Wniosek złożyłem to zaraz zażyczyłem sobie zaktualizowanego wypisu z KW. Tu bez zmian znaczek za 6 zł. Było nie było lekko poszło -36 zł.
W międzyczasie zadzwonił malarz, mało farby i pigmentów. Dowiozłem i znowy minus iles tam złotych...
Żona była na wizji kolorów - sypialnia wyszła troszkę za ciemna - kolejna warstwa ma być jaśniejsza. Po malowaniu przestały jej się podobać tynki. No fakt, już nie są tak piekne jak przed malowaniem, ale... malarz swierdził, że złe nie są jak na tynki tego typu a farba zawsze uwypukla różne niedoskonałości. Zresztą kto będzie chodził z nosem przy ścianie?
Malarz zażyczył sobie zamykane wiaderka tak ze 2-3 litry na farby. Dorabia na swoje i nasze oko, więc kolory sa raczej niepowtarzalne. A tak będzie na uszkodzenia przy przeprowadzce. I co się okazało - załatwić takie wiaderka to nie takie proste. Wiaderka na surówki są zwrotne i sklepy płącą podobno za nie kaucję. Ktoś poradził mi szukać popkornu, ale tu wiadro ma 5l - trozkę za duże) i jakoś nie są ostatnio do dostania. Pozostał sklep rybny. Tu pełęn sukces. WIaderka od koloru do wyboru - ale za 2 zł za szt. Wstępnie wymyte. Co robić - kupiłem i teraz trzeba będzuie doszorować. Zastanawiałem się czy nie zużyć wiader po farbach, ale zdaniem malarza są za duże i na takie małe ilości farby nieodpowiednie. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia