Babie Lato w Królestwie Pruskim
135. Nowiny
Nowy dzień w pracy, a ja czuję, że mnie coś bierze... szkoda gadać... , za to na osłodę dowiedziałęm się właśnie, ża mamy mieć oświetloną całą drogę dojazdową między szosą a naszym osiedlem, jedna latarnia ma stanąć nawet przed moją działką (po drugiej stronie uliczki) na wprost wjazdu do garażu. W zasadzie to się cieszę, mam tylko nadzieję, że nocne świecenie nie będzie przeszkadzało synkowi który ma pokój po tej stronie.
Z jednej strony będzie fajnie, ale już nie tak romantycznie jak dotychczas.
W sobotę mocniej popadał śnieg. Co prawda zaraz się stopił, ale wywołał falę radości u córki. Dziwne, ale ja jakoś się nie cieszyłem...
W sobotę popaliłem korę jaka zostałą po ułożeniu pierwszej partii zimowego drewna. Ale była zadyma... . Dobrze, że sąsiedzi palą drewnem, jakoś są przez to bardziej tolerancyjni na dym. Dymi sie tylko przy rozpalanu, jak kociołek wejdzie na obroty to dym znika i pojawia się tylko w chwilach przedmuchów.
Zabrałem się za "zabawę" szybrem i efekty są zachęcające - przy tej samej ilości spalonego drewna mam rano jeszcze żar w piecu przez to zamiast rozpalać wystarczy tylko dołozyć drewna i w domu znowu ciepełko.
I to by było na tyle na początku nowego tygodnia.
Pozdrawiam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia