Babie Lato w Królestwie Pruskim
153. Chować się.... TPSA idzie...
Dziś po południowej burzy zaatakowała TPSA. Burza była solidna z błyskami gradem i lejącym deszczem więc wejście mieli solidne.
Ekipa (podwykonawcy) zajechali prosto na brzeg trawnika który lekko rozryli o czym powiadomiła mnie czym prędzej małżonka. Wjechaliśmy z kolegą i co widzę, brzeg posianej i rozmiękłej po ulewie trawy rozryty i zagrabiony. Pytam pierwszego z brzegu wyglądającego na posiadającego jakąś włądzę co się stało - trzeba przyznać, że umięjętnie palili głupa. Nokt nic nie wie. Co robić - nic - ten kawałek i tak leży w drodze, a trawa dopiero zaczęła wschodzić - dosieję po południu.
No więc przystępuję do rozmów. Nawet wiedzą, gdzie mają dociągnąć - przy skrzynce z prądem jest "moja końcówka" kabla. Dogadaliśmy się, że mają wszystko łądnie zrobić i powiedzieć pod która parę się podłączą - obiecali zawołąć mnie na testy. Może dziś, a jak nie to w poniedziałek może będzie telefon = będzie normalny internet. Od ręki by nie narobili szkody powiedziałęm im gdzie jakie kable idą i na jakich głębokościach (telefon sąsiada idzie na sztych w ziemi, a taśma leży na kablu).
Ekipa też nieźle przygotowana, szczególnie w dokumentację - kartka z zeszytu z odręcznym szkicem, zero uzgodnień z właścicielami terenuów przez które przechodzą... moze by ich przyblokować ?
Co będzie - zobaczymy.
Pozdrawiam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia