Babie Lato w Królestwie Pruskim
159. Chyba mamy lato
Za oknami mamy lato. Trawnik wymaga podlewania. Dziś kończyłem to czego nie skończyłem wczoraj, a było to trochę zabawne. Wieczorem przy podlewaniu trawnika mój bujacz "osłab" co tłumaczyłem spadkiem ciśnienia. Myślę sobie - wstanę rano i dokończę. Jednak o 5 rano było podobnie i co się okazało - przy przeciąganiu zagiął mi się wąż . Tak więc poranek aż do prawie 7 miałem poswięcony na podleaniu a dokłądniej co jakiś czas wychodziłem z łóżka i w piżamce przestawiałem mojego bujacza na coraz to inne miejsca na trawniku. Jak to dobrze mieć wyjście na taras prosto z sypialni . Jednak w międzyczasie wstał najsz synek i zamknął mnie na dworze... fajnie było . Po lekkim dobijaniu się do własnego domu dostąpiłem łaski wpuszczenia... Wieczorem palnuję koszenie trawnika za domem bo za chwilę chwasty wyduszą mi trawę a jutro koszenie przed domem.
W międzyczasie był u nas jeden z kandydatów na wykonanie elewacji. To był mały szok. Zobaczymy co dadzą dokłądne wyceny, jednak jestem już pewny, że w tym roku zakończymy prace na płocie i wiacie na drewno.
A z wieści ogrodowych dodam jeszcze, że odwiedził mnie koziołek i poprawił krzak czarnej porzeczki - wygląda teraz makabrycznie . Sądząc po tropach był też dzik... dobrze że niezainteresował się ziemniakami.
Pozdrawiam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia