Dziennik Budowlanej Jones
Wejście Smoka – cz. 1
sierpień 2003, uprawomocnienie się zbliża, w sercu euforia, krew szybciej krąży, szaleństwo przygotowań…
W szaleństwie jest metoda. Oto pojawia się pierwsza i najważniejsza budowla na naszej dziewiczej działce… czyli wychodek . Po niej paliki dla Pana Koparkowego. A wygląda to tak:
http://foto.onet.pl/upload/9/15/_391773_n.jpg
Niestety Pan Koparkowy jest nieuchwytny. Wybieramy innego. Zatem przybywa ów nasz zbawiciel na dzikiej swej maszynie o ślepiach pałających i glebożernej paszczy. Z przepastnych wnętrzy wychycha długowłosy blond młodzieniec z kitką: skrzyżowanie Kelly Familly z King Bruce Lee Karate Mistrz, sądząc po stroju vel młody Luke Skywalker, który parę lat świetlnych nie oglądał fryzjera.
- Kopać? Kopać? Już? – zapala się do roboty, drobiąc w miejscu całkiem jakby się do walki szykował. Niekoniecznie z oporną materią jaką jest ziemia.
Misiaczek, jako że trenował kiedyś sztuki walki, przyjmuje wyzwanie. Podąża ku Małemu Smokowi, zamiast cepów do ryżu dzierży po słowiańsku kosę niczym prapradziad rolnik albo jaki kościuszkowiec.
- Teraz nie kopać! – oświadcza twardo. – Jak się pozwolenie uprawomocni. Ja jakiś tydzień, w poniedziałek.
- Poniedziałek? Poniedziałek? – podskakuje Kelly Familly, niezadowolony, że nie może teraz dać kopa. – Hu! Ha! W niedzielę i ani dnia dłużej! – wali z byka.
- Niedziela nie! Poniedziałek!– kontruje Misiaczek.
Teraz chwila napięcia. Kto spasuje?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia