Dziennik Budowlanej Jones
Wejście Smoka – cz. 2
- Dobra niech będzie! – ustępuje blond Bruce Lee. A przynajmniej tak się nam wydaje.
Szczęśliwi wyjeżdżamy na krótki urlop, w dziką krainę jezior. Po tygodniu wracamy i od razu gnamy na naszą ziemię. Akurat jest niedziela. Słonko pięknie świeci, skowronek-stały bywalec na naszym niebie drze się na powitanie jak opętany. A tu na naszym cudnym rudym ściernisku zieje dziura niczym lej po bombardowaniu. Za lejem piętrzy się wał humusu usypany na podobieństwo widocznej w oddali Ślęży. Zatem mamy prywatną górę oraz prywatne podwaliny pod budowę ziemianki.
A to Feng – Shuja z tego blond karate!
A potem: Sru! Dostaliśmy pieczątkę. I wszystko jest legalne. Za to Misiaczek robi korektę wydatków: trzeba zakupić więcej bloczków na fundament.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia