Dziennik Budowlanej Jones
Bez przebaczenia
Końcówka lata, druga połowa sierpnia, niedługo koniec wakacji, nadeszła długo wyczekiwana chwila…
Oto wybiła Godzina Zero. Przeklęty budzik oznajmia wstrząsające dane: piąta, w dodatku rano. Nie ma zmiłowania – pora zacząć wymarzoną budowę. O tak zboczonej porze wykrzesuję z siebie na tyle entuzjazmu, by się wygrzebać z pościeli. Jak lunatyk pakuję do autka pół dobytku, bo przecież będziemy oprócz budowania: śniadać, obiadować, zakąszać, popijać, dokonywać ablucji, przebierać stosownie do zajęć i pogody i sto innych rzeczy (na szczęście dla nas, pakowanie odbyło się wczoraj).
W czasie drogi znów zapadam w drzemkę. Ale co to jest 12 kilometrów?! Autko pokonuje je bezlitośnie szybko i nawet oka nie zdążę zmrużyć a już jesteśmy na miejscu, gdzie znów ten upierdliwy skowronek drze się nad głową jak opętany.
Kiwam się na skraju leja po bombardowaniu, cudem doń nie wpadając. I cwanie obmyślam, gdzie by się położyć, co by Misiaczkowi nie wadzić i w oko nie wpadać. Za prywatną Sobótką? Za budą leśnika? W autku?
Misiaczek jednak przytomnie odciąga mnie od wądołu i krótkimi rozkazami ( w tym stanie tylko krótkie do mnie docierają) nieprzejednanie zarządza… picie kawy! Na szczęście jak przystało na rasowego ( byłego) budowlańca nie rozpoczyna pracy bez wspomagania.
Ledwie pokrzepiona mocną herbatą (nie pijam kawy) jakoś dochodzę do siebie, zostaję brutalnie wygnana do ziemianki, gdzie mam rozciągać sznurki zgodnie z wytyczonymi przez geodetę punktami. Misiaczek jak cerber pilnuje z góry, jednocześnie przygotowując szalunki pod fundament. Natura też jakaś dzisiaj bezlitosna. Skowronek coś za wesolutki, chyba się, drań, naigrywa zaś słoneczko z każdą chwilą daje mocniej popalić. Jak tak pójdzie dalej, do wieczora będę przypominać przypieczony skwarek. A gdy czasem zawieje wiaterek, to sypnie pyłem w oczy i zakurzy prosto na spocone ciało. Wkrótce wyglądam jakbym się w ziemi tarzała. I nawet nie zgrzytam zębami ze złości, ot same zgrzytają od piasku.
Szalunki częściowo przygotowane, sznurki założone, skorygowane przez nadzorcę - Misiaczka i niewolnica Isaura dostaje wychodne tzn. ma przygotować śniadanie!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia