Dziennik Budowlanej Jones
Siedem mgnień wiosny – cz. I
Cyk, cyk, cyk ....Sztyrlic wiedział… nie powiedział… a to było tak:
Wiosna 2004, miesiąc przed wstąpieniem do Unii Europejskiej.
stan: ło jezu, ludziska, Łunia idzie, ratuj się kto może i kupuj materiały budowlane!
Cyk, cyk, cyk... cyka silnik autka. Turlamy się na działeczkę. Wokół wiosna, wiosna, wiosna lalala.. KURNA NIECH KTOŚ POWIE TEJ CIZI WIOŚNIE, ŻE JUŻ JEST, bo właśnie pada śnieg!!
pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań! - KuRNa ich MAĆ!
Zasp wprawdzie nie ma, ale i tak motokrosem pokonujemy nasze 80 metrów drogi prywatnej. Wiraż Hołowczyca i jesteśmy, kulturalnie, na miejscu.
Cyk, cyk, cyk ... cyka mi pikawa – znowu nas KURNA OKRADLI! Buda leśnika stoi otworem, w progu nas wita uśmiechnięta betoniarka. Szczerzy zębatki, bo nie ma silnika. Szczęściem silnik spoczywa w bagażniku naszego autka. Choć raz przechytrzyliśmy cwaniaka- złodziejaszka!
Cyk...cyk...cyk.. coś tu nie cyka. Z budy prowadzą dziwne ślady, jakieś linie, kręgi na śniegu i idą ku nieistniejącemu w polu ogrodzeniu a potem hen, w buraki. Ufoludki jakie? Ale nie, to brakuje nam taczki. Oponka spoczywa w bagażniku obok silnika, ale koło na feldze (rafce?) zostało i kradziej spryciula z pomocą wynaturzonej natury (śnieg! ) sobie poradził.
Ale trop świeżutki, może nas naprowadzi? Misiaczek niczym gończy pies podąża śladem. Widzę go jak po polu kluczy, zawraca i znowu kroczy aż znika wśród wioskowych chałup. Wraca. Ślad się urwał na jezdni, dalej była różnych tropów cała masa.
Jedne kręgi były, innych za to nie ma. Studziennych. Betonowych. Ciężkich jak cholera. 10 lat przeleżały na widoku w ogrodowej działce a tutaj- masz!- nie utrzymały się nawet pół sezonu. A gdy sobie przypomnę jak dygaliśmy z tym słodkim tonażem, bo na działeczki ogrodowe wjeżdżać autkiem nie nada...
Cyk...cyk...cyk... teraz to dopiero będzie CYRK! Łypnijcie wyżej, na bunkierek gustownie okryty foliałkiem. Odziać to pikuś, ale próbowaliście kiedyś ściągnąć takie gustowne lateksowe wdzianko? Jazda na maksa. Jak refowanie żagli na trójmasztowcu przez dwóch majtków.
Cyk...cyk...cyk... cyka do nas Miejscowy.
- A co to, panoczku, słomiany dach bedzie? - pyta.
- Nie bedzie – odpowiada 'panoczek' Misiaczek owinięty mokrą folią, z mokrą słomką w zębach i podobnym wiechciem we włosach.
Wyplątuję się z folii z drugiej strony. Zerkam na bunkierek z kopką zawilgotniałej słomy na szczycie i lasem w salonie.
To ma być mój wymarzony domek?
- Już wiem!- cieszy się Miejscowy prezentując mocno przerzedzony stan uzębienia. - Będzie nowy PGR!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia