Dziennik Budowlanej Jones
Siedem mgnień wiosny – cz. II
cyk, cyk,cyk, Miejscowy na cyku poleciał nieść wieść w wieś.
A my:
Hej, widły w dłoń, słomę w juki i wywalać ją w troki!
Hajda na strop! Okażemy się godni tej wiochy!
Kiedy Elyta skończyła, PGR był już na poziomie. Salonu. Czas wywalać z niego las.
Hej, siekiery w dłoń...!*
cyk, cyk, cyk... ciurkała woda , bo takie z nas Carringtony, że basenu się dorobiliśmy. Na suficie.
Komu, pomysł, komu? Na basen w domu? Bierze się projekt, troszkę pozmienia , zrobi w stropie obniżenia, zakrywa, odkrywa na wiosnę i już – czary-mary_ jest – jakie to proste,co nie?
Siedzę sobie nad brzegiem basenu, w wyjściowej kufajce, z góry podziwiam okolicę i się basenem szczycę. Krótko, bo…
Hej! Wiertła w dłoń…!
I już basenu nie ma… Jest za to salon jak plaża po odpływie (gwoli wyjaśnienia: nie ma jeszcze chudziaka jeno ubity piach).
*licencia poetica czyli licencja na przesadzanie... lasu!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia