TYMIANEK - to nasz własny dom!
Za położenie 1mkw kostki u nas biorą 90 zł - więc nie zdarli z Ciebie
a u nas położenie kostki...nie mam pojęcia chyba 40 zł bez materiału. Ale muszę dodać mam nadzieję, że fiskus się tego nie dopatrzy że Panowie byli u nas na fuszce.
I ci panowie umówili się z moim mężem na cenę 250 zł. (za dwa dni pracy = jakieś 30 godzin) było ich dwóch jeden wiedział co czyni, drugi patrzył co czyni pierwszy i drapał się po głowie.
Ale nie dziwota, bo ten drugi był tylko do układania kostki.
A że mój tata jest pracoholikiem, a mojemu mężowi głupio jest - jak teść robi, a on siedzi...więc i moi dwaj panowie im pomagali.
Serio! robili wszystko tak jak oni. Urabiali im beton na sucho - tamci nie mieli swojej betoniarki, więc korzystali z naszej (de facto pożyczonej). Dostali śniadanie, obiad, kawkę, kolacyjkę, bo jakoś nie mogłabym dać obiadu mężowi i tacie, a tamtych zostawić. Na następny dzień znowu śniadanie, obiad, kawa i na zakończenie grill.
I kiedy dochodzi do rozliczenia się...to ten, co to wiedzia,ł co czyni, ale nie miał sprzętu ... mówi...
- "no trochę (zaznaczam trochę) cena za usługe się zmieniła"
- "Trochę...to znaczy ile.." - pyta mężuś
Facet się drapie po głowie....
- "no śmiało, Panie ..." - zachęca mężuś
- "500 zł" - mówi jakby w zwolnionym tempie FACHOWIEC
- - zdziwił się mąż - "ale uzgadnialiśmy, że będzie 250, a 500 to o połowę więcej. "
- "no tak ale my musimy zapłacić za wynajem maszyny 250 zł - więc za robocizne jest 250 ...a za maszynę reszta".
I gadaj tu z durniem. I jeszcze mi miotłę zniszyczyli. Domową miotłę za 60 zł, prezent na parapetówę. Cudowną z rączką ręcznie malowaną - przez moją przyjaciółkę...całe włosie się "rozczapiżyło".
I jak zobaczyłam, że zamiataja MOJĄ miotełką to się we mnie zagotowało!!!!
Wybiegłam do nich i pytam się temu, co nie wie o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego tą miotłą zamiata.
A on : "Bo innej nie mogłem znależć....."
.....o la Boga....ręce mi opadły.
i dałam mu garażową, a sama z bezradności, bezsilności na ludzką głupote poszłam do domu poskarżyć się mężowi ze wzrokiem zbitego szczeniaka, ze łzami w oczach.
To było moje najgorsze przeżycie. Związane z tarasem.
Ale wniosek z tego jaki?
Dla mnie UMOWA to UMOWA.
A dla fachowca UMOWA to punkt wyjścia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia