Dom dla dwojga
Fundamenty wykopane. Ostatecznie zdecydowalismy sie nie zdejmowac humusu, a tylko kopac wzdluz scian nosnych (architekt, z oporami, zaakceptowal). Zreszta, rozmowy z architektektem to kolejny element, ktory bedziemy wspominac.. Domek ma byc maly, lekki, a on fundamenty narysowal nam jak na bunkier. Metr wglab nie tylko dla scian zewnetrznych, nie tylko dla wewnetrznej sciany nosnej (gdzie przeciez przemarzania w ogole nie bedzie, bo to srodek budynku), ale i dla otwartego przejscia miedzy kuchnia a pokojem Do tego wieeelka dziura pod komin, zbrojenia... a jakby nie bylo dosc to jeszcze w zlych miejscach nam wyrysowal doly pod wsporniki dla rozszerzonego pokoju na pietrze i dla balkonu Dwa z szesciu dolow wykopalismy wiec "na chlopski rozum", bo juz naprawde nie ma mozliwosci, zeby mogly one znajdowac sie gdzie indziej, a dzisiaj tesc ma terroryzowac architekta, zeby nam projekt poprawil.
W piatek bedziemy konczyc nasze prace geologiczne i zakladac szalunki, a w sobote ma byc wylewka.
Z humorystycznych elementow: W sobote rano tesc zapytal ekipe pracujaca u sasiadow, ile by wzieli za zrobienie tego wszystkiego za nas. Policzyli sobie 8000 z opcja, ze "moze obniza do pieciu" Oczywiscie chodzilo im o to, ze juz im sie nie chcialo - woleli konczyc to co robili i jechac gdzie indziej, do wiekszej budowy. Ale nastepne dwa dni smialismy sie, ze pracujemy za osiem tysiecy :]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia