Dziennik Wicka i Agnieszki
No i w poniedziałek przyjeżdża całe drzewo na dach .
Wczoraj byłem w tartaku , robiłem za pomocnika .
Wyprawianie desek , cięcie łat i kontrłat , załadunek .
No i całe szczęście że spisałem sobie ilości krokwi - przez pomyłkę nie wytarli mi jednej krokwi koszowej ( 12*20 cm , 8,5 m długości ) .
Na szczęście było tam drzewo znajomego i sobie jedną sztukę pożyczyłem ( oczywiście za jego zgodą ) .
Zajechałem na 12.00 , robotę zaczęliśmy około 15.00 ( przede mną było 2 klientów ) , a skończyliśmy jeszcze w sobotę , ale za pięć dwunasta .
Głodny , piekielnie zmęczony dotarłem do domu o 1.30 .
Myślałem że będzie dziś ciężko wstać - nie jest źle , sam wstałem z łóżka , trochę się rozruszłem i nawet już teraż prawie nic mnie nie boli .
A jutro około 7.00 przyjedzie to wszystko na działkę .
Samochód bez HDS - trzeba będzie ręcznie rozładowywać - ja i czterech budowlańców. przynajmniej rozruszam wczorajsze zakwasy .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia