Pod górkę, czyli dziennik Anisi
Na drugi dzień przyjechał jeden i zaczął kopać. Następnego dnia przyjechał jeszcze jeden, bo wszystkich od razu - a potem robiło ich czterech - nie mozna było zabrac z innej budowy, bo właśnie kończyli. Wykopali i bardzo się zdziwili, że trzeba humus zdejmować. Kazałam zebrać i już. Zebrali, ale ta kupka ziemi, którą usypali, to z pewnością nie był cały humus. Nie wiem, czy w sumie 1/5. Wylali ławy i kierownik budowy koniecznie chcial to zobaczyć. Na szczęście. Deszcz lał, niedziela,, nikomu nie chciało się jechać, ale ponieważ siedzę całymi dniami w domu z dzieckiem, to pojechałam najpierw po kierownika, a potem z nim na dzialkę, zostawiając w domu męża. Wchodzimy na działkę, cisza. Dziwne, bo ekipa mieszka u nas w tym domku gospodarczym. Kierownik popatrzył na ławy i za głowę się złapał. Nierówne, w jednym miejscu wystaje pieniek drzewka. Miało być dookoła domu po 40 cm, a przez środek aż 50, a tu jest góra 30 cm. Wchodzi kierownik do domku, ja zostałam na zewnątrz. Szybko wyszedł. Żaden z murarzy się nie obudził Kazał mi zadzwonic do ich szefa. Na drugi dzień o godz. 6 rano szef ma być na budowie. Panowie sobie porozmawiali i przy następnej wizycie kierownik uwag nie miał. Chłopaki tylko bardzo się dziwili, że kazał im beton wylewany juz na wierzchu dokładnie wyrównać, bo w ten sposób to jeszcze nie robili.
Skończyli w połowie sierpnia. Zostały do rozszalowania schody do garażu i do wylania dwa schodki z korytarza do salonu.
W międzyczasie wściekłam się na złamany czubek choinki rosnącej przy domu, bo wyglądało na celowe złamanie. Zreszta poruszałam tę sprawę na forum Za namową forumowiczów kazałam odkupic choinkę i posprzątać po sobie. Powiedzmy, że posprzątali, kiedy po jakimś tygodniu przyjechali rozszalować schody i dokończyć robotę. POsprzątali dokładnie nasze kubki i grzałkę, sekator, osełkę do noży, siekierkę i nie pamiętam co jeszcze. No i zabrali swoje ciuchy.
Ich szef, pan Mariusz, bardzo miły chłopina, niegłupi, tylko nie panuje nad tymi matołkami. Jeździ z budowy na budowę. Jest wszędzie czyli nigdzie. Chciał u nas robić resztę, ale zdecydowaliśmy się na ściany prefabrykowane z keramzytu, chociaż sporo droższe w porównianiu z tradycyjnie murowanymi. Dlaczego? Chyba juz nie muszę tłumaczyć. Teraz trzymajcie kciuki, żeby w grudniu nie było mrozu, bo na grudzień mamy termin.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia