Pod górkę, czyli dziennik Anisi
Wiedziałam, wiedziałam, że coś wyskoczy.
Oczywiście termin realizacji moich ścian przesunął się o kilka dni, chociaż nikomu nie podałam dokładnej daty. No nie wytrzymam. AAAAAAA!!!
Podobno wszystko przez to, że na kończonej właśnie przez mojego kierbuda budowie wieżowca w Warszawie spadła z ósmego piętra ściana. Wstrzymano im budowę na kilka dni i stąd opóźnienie. Znajomy wyśmial mnie.
- Pierwszy raz rozmawiasz z budowlańcami? Widziałaś tą ścianę, co spadła? - zapytał ze śmiechem. - Przecież ja już dawno iwedzialem, że nie zbuduja ci tego w grudniu, a ty teraz się o tym dowiedziałaś?
Tak wyglądała wczoraj moja rozmowa z przyjacielem. No i jak tu się nie wściekać? Zagroziłam, że nie zapłacę wykonawcy. Zapewnił, że teraz już nie będzie żadnego poślizgu, a w ramach rekompensaty rozbiorą daszek na tym budyneczku, który już jest. Bo miał to zrobić mój mąż.
Wiem, że to żadne pocieszenie, ale pocieszam się, czytając inne dzienniki, że nie tylko ja borykam się z opóźnieniami, przesunięciami, kasą i znikającymi wykonawcami. No i jak tu wierzyć ludziom? [/url]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia