Pod górkę, czyli dziennik Anisi
Żarło, żarło i zdechło.
Jakby nie ta cholerna zima, która przyszła nie wiadomo skąd, a może i znienacka, to już mielibyśmy wykończone ściany. A tak to chłopaki przygotowali wszystko do zalania zamków, zaszalowali i czekają aż mróż trochę odpuści.
Podjechaliśmy dzisiaj na działkę, żeby dzieci trochę frajdy miały, bo tam trzymamy sanki. To i przy okazji inspekcję się zrobiło. Nie wiem, czemu foty nie zrobiłam, ale szalunek jednego narożnika jest po prostu cudny. Wszędzie deski, płyta pilśniowa, a tam... odrzwia od komórki. Wyglądają jak drzwi do lasu. Mąż nawet utrzymuje, że raczej nie nasze. Ale drzwi by skądś ściągali? Prędzej wygrzebali spod śniegu i sterty desek drzwi od jednej z naszych komórek, latem rozebranej przez mężczyznę mojego życia.
Niestety, musimy czekać. Oj, niech ta zima szybko się skończy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia