Pod górkę, czyli dziennik Anisi
Aż na trzecia stronę spadł mój dziennik. Ale co było pokazywać? Dokładanie dachówek. Właściwie dziś też bez zdjęcia, bo najaktualniejsze, jakie mam, nie pokazują tego co jest w tej chwili. A uwaga! Rozdział pt. stan surowy otwarty uważam za zamknięty!
Chociaż od dwóch dni nie było czasu, żeby pojechać na budowę i skontrolować, to już w środę chłopaki docinali ostatnie dachówki przy oknach, więc na pewno juz skończyli.
Tak sie właśnie zastanawiam nad tym, co napisałam. Niby stan surowy jest, dziury na okna są. Ale na dzrwi wejściowe nie ma. To jak określić taki stan? Niedomknięty? Otwór na drzwi musi być dopiero wybity, bo wejście będzie tam gdzie do tej pory było pomieszczenie nazywane kuchnią. Tak mieli to zrobione poprzedni właściciele. Drzwi wejściowe będą nad wjazdem do garażu. I właśnie z tym tarasem, stropem, gankiem czy jak to jeszcze nazwać mamy od dwóch dni problem. Wymyśliliśmy wczoraj, żeby zrobić to z drewna. A miało byc wylewane z betonu. I pewnie już byłoby wylane, ale kierownik budowy i szef ekipy od ścian miał nam zrobic ten strop, ale wyjechał sobie na narty w Alpy! Zniknął na tydzień, nikomu nic nie mówiąc. Ja dowiedziąłm sie o tym przez przypadek, bo chgłopakom zabrakło cementu, do wymurowania komina i zadzwonili do niego. Oni też się zdziwli, że go nie ma Chłop pojechał na tydzień w świat i nie powiedział o tym swojej ekipie. W tym własnemu bratu. Bo brat właśnie u niego pracuje.
Dzwoni do mnie na początku tygodnia i prosi, żeby dać chłopakom stówę na cement.
- Bo ja nie moge pojechać - tłumaczy - jestem 500 km od pani.
W głowie szybko wyswietliła miu sie mapa Polski. - Czyli jest za granicą.
- I jestem jakieś 3 tys. metrów nad poziomem morza - chyba chciał się pochwalić.
- A czyli na nartach? - upewniam się.
- Tak, ale w weekend wracam.
No więc gdyby sobie znienacka nie wyjechał to strop nad garażem, będący tarasem wejściowym do domu już byłby wylany. A tak to chłopaki nie chcieli brać się za szalowanie bez niego.
I chyba dobrzez, że wyjechał, bo z tego opóźnienia to nam zmieniła się koncepcja. Wpadliśmy wczoraj po wizycie na targach budowlanych, że można zrobić taras drewniany. Oboje z mężem kochamy drewno i najchętniej wpakowalibyśmy je gdzie się da. Na długo przezd tym zanim zaczęliśmy budowę myśleliśmy o domu drewnianym. Ale jak to w życiu - czasem wychodzi coś zupełnie innego.
W naszym domu też ostatnio wychodzi coś innego. W ogóle to właśnie uświadomiłam sobie, że parę rzeczy mnie wkurza i gdybym teraz miała podejmować decyzję to zrobiłabym inaczej. Już sama zaczęłam się nakręcać i wściekać na to, co wyszło nie tak. Gdy mąż mnie powstrzymał przed samonakręcaniem, mąwiąc: Teraz już wiesz dlaczego pierwszy dom buduje się dla wroga, drugi dla przyjaciela, a dopiero trzeci dla siebie?
Tak, teraz juz wiem. :)
Pocieszające jest to, że mieliśmy juz mieszkanie dla wroga. I było to naprawdę mieszkanie dla wroga. Teraz budujemy dom dla przyjaciela. :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia