Pod górkę, czyli dziennik Anisi
Rzuciłam sobie okiem na licznik. Czytają. To miłe. Ale nie chcą gadać. No trudno. Może jeszcze kiedyś.... A dla tych co czytają, dzisiaj kolejny odcinek pt. OKNA.
Tak. Są. Przyjechały i zostały w trzy godziny zamontowane.
Bardzo jestem zadowolona. I z okien, i z firmy, w której je zamówiliśmy. Chociaż mamy jeszcze jedno do zamontowania, ale to w trochę późniejszym terminie.
Okienka miały być dzisiaj o godz. 9. Bladym świtem - o 7.05 - dzwoni telefon. Nie bardzo przytomna odzywam się, a tu pan z Abateksu przeprasza, że o takiej porze, ale byliśmy umówieni na 9, a oni nie zdążą i pyta czy będzie w porządku jak przyjadą o godz. 11. Jakby powiedział, że dojadą o północy też bym się zgodziła, byle już tylko nic nie mówił i pozwolił dalej spać.
Parę minut przed 11 odpaliliśmy samochód, czy raczej to coś co zwie się samochodem. Nie obeszło się bez kłopotów, bo mąż musiał pchać, żeby odpalił. Ale ruszyło. Po drodze wstąpliliśmy na stację benzynową dopompować kółko. Oczywiście bez wyłączania silnika, bo jak zgaśnie, to znów kłopot z zapaleniem i tak dotelepaliśmy się na działkę. Było coś koło wpół do dwunastej. Na działce stoi spory samochód, a w oknach zamontowane już wszystkie ościeżnice i dwa okienka nawet w całości. O takie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia