Pod górkę, czyli dziennik Anisi
Ostatnie kilka dni nic innego nie robiliśmy tylko jeżdziliśmy po sklepach i składach. A to znów zabrakło kleju do siatki juz chyba z dziesiąty raz a to trzeba było dokupić dwie paczki styropianu a to zamówić tynk, bo zdecydowaliśmy się jednak tynkować teraz. Dwa dni szukaliśmy podbitki. O drewnianej trzeba było zapomnieć kupiliśmy winylową. W internecie znalazłam podbitkę Boryszewa, tańszą o 4 zł na metrze od Royala. Zadzwonilam do Sochaczewa, podali namiar na najbliższy skład - w Zgierzu. Mąż pojechał, zamówił, zapłacił i wczoraj przyjechała. Jeszcze chcieli przesunąć przywóz na dzisiaj. A chłopaki dzisiaj naciągali tynk. Na montowanie listew raczej nie byłoby szans. Na szczęście podbitka dojechała na czas i wczoraj je zamontowali.
Rano, czyli po 11 zebraliśmy się do wyjazdu na działkę, bo w południe umówieni byliśmy ze stolarzem od schodów. Chłopaki już otynkowali pół domu i szykowali się do ściany szczytowej. :) Tak wyglądali przy robocie. Całe dwie ekipy Waldka.
http://images21.fotosik.pl/131/288a657d0364d22b.jpg
Szurali i szurali tymi pacami. Żeby usłyszeć, co ktoś mówi, trzeba było głośno krzyczeć.
Tak więc mamy większą część domku otynkowaną. Tynk Caparoll, kornik z najdrobniejszym ziarnem czyli 1,5 mm. Na to pójdzie farba silikonowa. Ale ostatecznego koloru jeszcze nie wybraliśmy. Mamy na to parę dni.
Muszę podliczyć dotychczasowe wydatki, ale nie mam już siły brać się za to. I szczerze mówiąc zaczynam się tego bać.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia