Pod górkę, czyli dziennik Anisi
Myślalam, że jak każę naszym paprokom od karton-gipsów umyć uackane farba okna i trochę dachówek, bo jeszcze leżą na poddaszu od momentu układania ich na dachu, to mnie wyśmieją i powiedzą, żebym poszła w diabły. Tymczasem wczoraj jeden powiedzial, że podjedzie Rzeczywiście jak dzisiaj przyjechałam to na górze stało wiaderko z wodą, dachówki były przetarte. Trudno to nazwac myciem, ale przynajmniej farby na nich bylo. Gdyby chociaż trochę myśleli, to przykryliby je folią z opakowania wełny mineralnej. Wala się ta folia po podlodze, ale gdzieżby tam wpaść na pomysł, żeby przykryć okna i dachówki? Czy naprawdę ci fachowcy muszą być tak bezmyślni?
Koniec końców jeden paprok przyjechał i coś tam umył.
Za to mój mąż przestal się dziwić takim gigantom jak kodi gdynia, który sam wybudował dom. Stwierdził, że jak się zrobi samemu, to wcale nie jest gorzej, a często nawet o niebo lepiej. Gorzej tylko z czasem.
Właśnie teraz ze szwagrem przygotowują, a może już wylewają wylewkę w wiatrołapie. Jak układali tam rury do co i wody to trzeba było zerwać starą posadzkę. Okazało się, że nie ma tam wylewki tylko dechy na stalowych tregrach i do tego przymocowana płyta wiórowa. Dechy zdrowe i nawet mieliśmy je z powrotem położyć i dać nową płytę OSB. Ale jednak będzie nowa wylewka. Nie ma tego dużo, raptem 12 m kw. Między tregry został wsypany gruz, na to pójdzie wylewka i już. Gruz po to, żeby wylewki nie dawać 12 cm, a może i więcej, tylko ze 4.
Ach, i dzisiaj dostaliśmy pismo z PZU, że wycenili nasze auto na 3 tys. zł. Z czego chcą nam wypłacić 2200 zł, bo resztę możemy sprzedać za 800 zł. Na polisie mamy wartośc 5 tys. zł więc się odwołaliśmy. Zobaczymy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia