Pod górkę, czyli dziennik Anisi
Wczoraj pogoda pokrzyżowała mi szyki. Miałam skończyć malować deski na taras, ale co wyszłam z pędzlem to zaczynało padać. Jak sie schowałam to deszcz też znikał. I tak w koło Macieju. Pomalowałam trzy deski i niestety nie wyglądają najlepiej. Jakieś takie łaciate. Ale z powodu tego deszczu miałam też swoją własną tęczę. Własną, bo oglądaną z okna własnego domku. Piękna.
http://images27.fotosik.pl/32/5f754a6e03737353.jpg
Tak więc malowanie skończyłam dzisiaj. Jeszcze raz muszę deski pociągnąć lakierobejcą, żeby i lepiej zabezpieczyć, i ciut przyciemnić, bo wydaje mi się, że na słupach kolor wyszedł właśnie nieco ciemniejszy.
A tak w ogóle to ustaliłam termin przeprowadzki. Tomek na to:
- A z kim ustaliłaś?
Głupie pytanie, prawda?
Ale nie zdradzę terminu. Bo ja juz tak mam, że jak się komukolwiek czymś pochwalę albo opowiem co sobie zaplanowałam, to nigdy sie nie uda. Zawsze coś się zawali. Dlatego na razie trzymam to w tajemnicy. Chociaż co tu dużo mówić - przeprowadzimy sie na budowę, a nie do wykończonego domu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia