Pod górkę, czyli dziennik Anisi
Mała przerwa w układaniu podłóg, bo... przyjechali górale z naszymi schodami.
Strach się bać
- to ulubione powiedzonko górala nr 1, który robił nam schody. Powtarzał je mniej więcej co dwie minuty. ale że chłopaki sympatyczne to jakoś dało się to wytrzymać.
Przyjechali we wtorek, na klatce schodowej u nas ma byc parkiet tak jak w salonbie, więc, żeby schody miały na czym stanąć musieliśmy zerwać się bladym świtem i na działkę układać parkiet. Jak chłopaki dotarli do Łodzi to parkietu było ułożone ze trzy rzędy. Dobrze, że przyjechali to jeszcze parę uwag nam dali (w końcu parkiet układaliśmy pierwszy raz).
Tak więc oni mierzyli i wycinali dziury w ścianach a mąż układał klepki. Żeby nie było, że ja nic nie robiłam. wybierałam odpowiednie klepki.
I po jakichś trzech godzinach zagęszczenie fachowców na metr kwadratowy sięgnęło zenitu. Na zdjęciu nie załapał się mąż.
Górale montują schody.
http://images28.fotosik.pl/52/f71e113d09751150.jpg
Pracowali solidnie. Noc spędzili na budowie. Jak przyjechałam na drugi dzień, to sprzątali po sobie. Moje piękne olejowane schody są. Jestem baaardzo zadowolona. Tym samym pięknie dziękuję Agduś, bo to od niej dostałam namiary na górala stolarza. Super.
Tu kawałek moich schodów, obecnie już przykrytych gustownymi dywanikami z kartonów i zawiniętymi folią.
http://images28.fotosik.pl/52/068c0a3763a2d71b.jpg
Lepsze zdjęcia wkleję, jak juz będę mogła zdjąć "dywaniki".
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia