Pod górkę, czyli dziennik Anisi
Pomyślałam sobie, że najwyższy czas przypomnieć o sobie. Wkleić jakieś nowe fotki. Przyszła wiosna. Właściwie to już sobie poszła, ale rano jeszcze była. Wreszcie wywieźliśmy prawie 20 metrów sześciennych gruzu. A zdjęciowo kicha. Nie pochwalę się niczym. Komputer po liftingu i program do wgrywania zdjęć poleciał w kosmos. I trzeba go znowu zainstalować. A ja nie pamiętam gdzie jest płyta.
Tymczasem zamiast kupować drzewka i kwiatki na działkę, to ja muszę skądś znaleźć pieniądze na nową lampę do samochodu. Ludzie, i to jeszcze nie mojego samochodu. Czy ktoś robi tak kretyńskie błędy? Nie wiem jak to możliwe, ale ruszyłam autem i nie miałam nogi na sprzęgle. I co? Wjechałam autem znajomego we własną bramę przed którą stał samochód. Bo właśnie miałam jechać po Sarę do szkoły. I teraz lampa do wymiany, brama się nie domyka. I tak była stara, ale była. Czy to się wreszcie kiedyś skończy? Czy pech przestanie mnie prześladować?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia