Blog budowlany Fidela
Już z niedzieli na poniedziałek MałaŻonka (wtedy nie taka mała) nie mogła spać - dwa dni po planowanym terminie rozwiązania. Każdy z dni "po" to straszne napięcie. Z poniedziałku na wtorek nie mogła także spać - umościłem jej legowisko tak jak jej było wygodnie, nadmieniam, że we wtorek miałem iść do pracy na 13.00.
Około trzeciej w nocy budzi mnie Żonka i mówi "Chyba musimy jechać" - OK. W szpitalu jesteśmy o 4.00, i normalnie koszmar - podejście położnych tragedia, dopiero jak zaparkowałem samochód i wróciłem to trochę zbastowały. O 4.15 przyjechała nasza położna i było super - 7.59 urodził nam się śliczny syn - płakałem jak bóbr. Najważniejsze przeżycie w dotychczasowym życiu.
Po wszystkim, oni poszli spać a ja hop do pracy załatwiać wolne. Na razie dwa dni okolicznościowego. Potem spać i znów do szpitala.
Życie po urodzeniu Dzidziusia się zmienia. I nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie jak dopóki tego nie przeżyje. Wtedy najważniejsza jest ta mała istotka i nikt inny. Na początku było ciężko - nieprzespane noce - pralki pełne śpiochów i pieluch, brak wprawy we wszystkim. Ale na pewno warto. Nigdy nie miałem wątpliwości.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia