Dziennik JABKA
No i piatek minął
Geodeta z własnym pomagierem stawił sie na działce już koło 14-tej.
Oczywiscie pod zwałami mojej pięknej, ogrodowej, czarnej ziemi nie miał szans znaleźć żadnych punktów odniesienia więc chłopaki próbowali sie znaleźć w terenie innymi sposobami.
Wędrowali sobie z lunetką aż od najbliższego skrzyżowania dróg czyli około 0,5km.
Ale że chłopaki młode i sprytne to już przed 15tą mieli powbijane paliki wyznaczające mój własny, przyszły domek.
Siakiś mały taki - stwierdziłem
Oj to sie tylko tak zdaje - rzekł pan geodeta
Potem powbijali "płotki", ponabijali gwoździe i jeszcze na drzewie wyznaczili poziom zero.
Później znowu wszystko sprawdzili z innego miejsca i po zainkasowaniu 500zł poczekali chwilę na dojeźdżającego kierownika budowy i po krótkiej rozmowie zwinęli się do domu.
A mi po nich została mapka z naniesionymi osiami ław i moim podpisem że odebrałek takową od geodety.
Kierownik chłop ugodowy (nie sądziłem że tak kiedyś o nim napisze) bez zbytnich utarczek zgodził się podnieść dom i to właściwie o tyle o ile tylko inwestor (czyli ja jabko) zechce.
Oczywiscie strasznie mnie tym uspokoił i po pożegnaniu oboje udaliśmy się do domu.
Następna wizytę wyznaczył po wykopach pod ławy coby ocenić grunt i zdecydować o naszym przyszłym zbrojeniu.
Koparkowego już umowiłem na poniedziałek
Już się nie moge doczekać.
Aha po wydaniu na geodetę wychodzi 18.261zł na budowę do tej pory.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia