Pierwszy dla wroga, drugi dla przyjaciela, trzeci dla siebie
Działka.
Pierwszą działkę kupiliśmy ho-ho lat temu. A konkretnie 7 lat temu. Kupiliśmy za tyle, ile było nas stać – 20 km. Od Trójmiasta. Równo od Gdyni i od Gdańska. Wtedy wydawało nam się – zero problemu, po prostu dojeżdżasz samochodem.
No dzisiaj mamy inną optykę. Po pierwsze prymo – tym samochodem jedzie się coraz dłużej. Po drugie prymo – nawet jak już zużyjemy te 54 mld EUR z Unii Europejskiej i pobudujemy drogi na północ-południe-wschód-zachód to cały czas będą to tylko drogi. A zgodnie z teorią urbanistów nie ma takiej drogi, której by nie zapełniły samochody. No i tą drogą nie puszczę dzieciaka do szkoły (nawet na motorynce).
No właśnie dzieciaka. Pojawiły się sie latorośle (sztuk 2) i do układanki „dom – praca – dom” doszły elementy „przedszkole” i „żłobkoprzedszkole”. No i nawet mając 2 samochody robi się z tego równanie trudne. Stąd decyzja: szukamy czegoś w cywilizacji. Cywilizację rozumiemy w ten sposób, że jest obsługiwana przez komunikację miejską, przy czym spóźniając się na autobus wystarczy poczekać na następny a nie np. zdążymy skosić trawę, obalić piwo, zagadać z sąsiadami, strzelić 3 partyjki węża w komórce, obalić piwo... no i do samochodu w zimie nie trzeba brać termosu z kawą.
Wybór padł na Wiczlino. Trzy względy:
- Gdynia jest tak naszpikowana lasami, że właściwie wolne działki są tylko tam.
- Wiczlino to dzielnica przyszłościowa – to praktycznie jedyne miejsce gdzie można lokować nową zabudowę w ilościach większych niż plomby. Urząd o tym wie, i już lokuje tam inwestycje (kanalizacja, nowe drogi etc.)
- Ceny działek. Do Totolotka jakoś qffa nie mam szczęścia.
No to szukamy. Szukamy niestety już w booomie działkowym. W booomie mieszkaniowym zajęci jesteśmy wykańczaniem DRUGIEGO (mieszkania) i po odetchnięciu otwieramy serwisy ogłoszeniowe. No cóż ceny wzrosły (a to niespodzianka...). Niestety zmalała też i podaż. Pojawienie się nowości w ogłoszeniach to święto. Zaczynamy już szybko odrzucać „evergreeny” ogłoszeniowe typu „Pod linią wysokiego napięcia, to nieprawda, że od tego boli głowa”, „Dojazd drogą gruntową (taaaak, ale dojazd dla czołgów, niestety firma daje standardowy samochód służbowy a nie terenówkę z półmetrowym prześwitem)”. Jest kilka strzałów:
1. Wiczlino 1. Całkiem nieźle wygląda. Około 800 metrów (wiem że lepiej mieć 1 800, ale...) około 300 metrów od głównej drogi. Pas działek, jeden dom stoi, drugi w budowie. Wszystko niby OK., więc zbieramy dane i zaczynam roadshow po instytucjach. No i król zaczyna się „rozbierać”:
a. Na działce jest słup elektryczny a linia idzie skosem. Właściciel zapewnia, że „Energa to schowa”. Owszem schowa. Za jedyne 300 PLN za metr bieżący bo to linia średniego napięcia. Biorąc pod uwagę, że trzeba to zrobić „od słupa do słupa”i jeszcze po granicach działek wychodzi jedyne 75 kPLN, których właściciel nie ma zamiaru uwzględnić w cenie 240 k PLN.
b. „Kanalizacja w budowie”. Fakt, jak napisałem Urząd buduje tu infrastrukturę. Widać nawet kilkaset metrów dalej koparki i rozłożone rury. Wizyta w Urzędzie jednak pozbawia mnie złudzeń: w planie 2007-2008 tej działki nie ma. W następnym – mała szansa, bo plan miejscowy nie uchwalony a działka leży 2m. niżej niż poziom najniższej studzienki i trzeba budować nową przepompownię. Na co pewnie Urząd się nie zdecyduje a znam „zawieszonych” typu: nie damy wam pozwolenia na budowę, bo nie macie wody a tu będzie wodociąg tylko czort wie kiedy.
No i dlatego – na drzewo.
2. Wiczlino again – w kierunku Bojana, „za kościołem”. Może dla niektórych „za kościołem” miało być wskazówką, dla nas nie . No ale jedziemy po wskazówkach – 1.600m. od głównej drogi, trochę po wertepach, trochę po gruntówkach. Działka ładna – po drodze i w okolicy nowe budowy. Nawet jesteśmy zdecydowani pomimo kwiatków typu „woda jest od gospodarza, to mili ludzie są”. Ja jednak trochę chcę stargować z ceny (to jednak zadupie jest – 1,5 km po wertepach), panie sprzedająca jest jednak romantyczką i rzuca trudne argumenty do dyskusji:, „bo tu tak pięknie, ach, jest”, „bo teraz wszędzie te drogi budują” (szkoda tylko, że nie ma na to szans bez planu miejscowego, a w Gdyni nawet w starym Orłowie jeździ się po piachu). Po jakimś czasie dzwonię kontrolnie do Pani Romantyczki (po małym kryzysie z żoną która Baaaarzo Chcceee Działkę) ale dowiaduję się, że sytuacja rodzinna się komplikuje (rozwód). Temat umiera.
3. Chwaszczyno. Zaczynamy szukać trochę na obrzeżach. Antycypujemy, że Chwaszczyno kiedyś to jednak zżyje się z Gdynią. Już teraz walczą o przedłużenie linii autobusowej „R” a są skuteczni (wydaje się że zablokowali budowę drogi krajowej z Osowy przez Chwaszczyno). Działka ładna, w centrum Chwaszczyna acz niekształtna (20m. na 60). Wchodzi w rachubę dość wąski dom, poza tym sprawdzamy, że za laskiem (który cały czas ma status rolny) mieści się ferma. Nie mamy czasu jeździć i wąchać czy przypadkiem wieczorami nie śmierdzi. Temat umiera.
4. Wiczlino po raz trzeci. Miejsce OK. Co prawda około 300m. od rezerwy na przyszły łącznik dwupasmowej drogi miejskiej, ale do przeżycia (mieszkaliśmy 250m. od ekspresowej w PIERWSZYM). Poza tym łącznik jest mało prawdobodobny w ciągu najbliższych 15-tu lat. 870 metrów, z których zostanie 800 po odcięciu na drogę. Stoi słup, ale z brzegu i niskie napięcie (koszt 20 k PLN). Decyzja? Tak.
No to klamka zapadła....
Ciąg Dalszy Nastąpi...
http://pierwszydlawroga.blox.pl/html" rel="external nofollow">Udzielam się również na blogu
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia