Faustynek - w moim serniczku rodzynek...
Hahaha... ale mi sie zrymowało.
No tak, zaczęło się. Nie ma odwrotu.
Trochę mnie zniechęce ta cała papierologia, ale cóż, jak już pisałam odwrotu nie ma. Odebrałam właśnie mapkę od geodety - włąsciwie to dlaczego w 5 egzemplarzach?? Hmm... Na dodatek pomylił nazwe mojej ulicy, zamiast "Prosta" wpisał "Łamana" ... ale za to wziął tylko 4 stówki...
A propos' stówek - zauważyłam dziwną niezrozumiała na razie dla mnie zależność. A mianowicie jeżeli za coś płacę związanego z budowa, to zawsze to jest w tysiącach...hmmm
no cóż późno już wiec ide do łózeczka, aby móc jutro rano wstac i pójść zarobić te tysiączki....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia