Faustynek - w moim serniczku rodzynek...
Jakos to pisanie mi nie leży. Zdecydowanie wolę cyferki
Ziemia rozsunięta, jestem lżejsza o 4 stówki. Ciągle nie mogę dotrzec do architekta, który naniesie mi zmainy, ci z pracowni, w której kupuję projekt słono sobie życzą. Mam już gościa, który zrobi adaptacje, odrolni co trzeba i zinwentaryzuje i nie wiem co jeszcze...usłyszałam tylko że kolejne 6 stówek. Ale gość jest szefem nadzoru budowlanego wiec, i pozwolenie obiecal załatwić szybciutko i ze zmianami w projekcie pomógł, wskazał co zgłosić a czego nie... , jest ok. Mam nadzieję że prąd też juz bedzie lada chwila.
Ale nic to.... jakoś przestało mnie to cieszyć....może to pzez tę całą papierologię i bezczynne czekanie....Na dodatek odkurzacz mi sie zepsuł, jest w serwisie...
Chyba pojadę jutro na działeczke, zeby znów naładować akumulatory....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia