Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
CZEGO MIEĆ NIE BĘDZIEMY cz. 1
To tak dla przekory...
1. Gazu. Bo nie ma w całej dzielnicy. Ale może kiedyś będzie. Palić czymś trzeba, więc ekogroszek. To już wiadomo od dawna. Dziś jakiś specjalista w jednym z salonów z kociołkami zaserwował Małemu Żonkowi info, że gmina może się nie zgodzić na palenie węglem, więc lepiej się upewnić... Że jak?!? Jeżeli są gminy, w których opala się tylko olejem, to ja wnioskuję, by do papierków niezbędnych do uzyskania pozwolenia na budowę dołączać zaświadczenie o stanie konta i miesięcznych dochodach Jak widać, ziarno niepewności zostało zasiane. W poniedziałek dzwonimy, ale byłby to futuryzm w czystej postaci...
2. Nie będziemy mieli drzwi od Wiktorczyka. A dlaczego? Kto myślał o cenie, ten spudłował! Do tego etapu rozmów nawet nie doszliśmy. Pani z miłym uśmiechem na starcie poinformowała, że zewnętrzne możemy dostać w grudniu, wewnętrzne w lutym . W przypadku okien zaporą pewnie okaże się cena, ale ponieważ termin realizacji wrzesień, więc się nie poddaliśmy na starcie i poprosiliśmy jednak o wycenę. Drobny zawał serca na budowie podobno jest wręcz wskazany. A okna, ech!!!!! Cholera jasna, dalej śliczne
No dobra, jak już tak mnie na wspominki dnia mijającego wzięło: ładne drzwi rzeczywiście mają w Kobiórze. Nasz faworyt wprawdzie nie przeszedł do dalszego etapu, ale niespodziewanie pojawił się nowy zawodnik. Baaardzo przystojny!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia