Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
ZAZDROSZCZĘ DALTONISTOM!
Od pewnego czasu w ogóle strasznie zazdrosna się zrobiłam! Głównie zazdroszczę ludziom tempa prac i tego, że już mieszkają. Teraz jednak dopadło mnie jakoś tak nietypowo...
W składzie stawiliśmy się o wyjątkowo nieprzyzwoitej porze. Z rynnami poszło nawet sprawnie - ostatecznie będą brązowe. Obróbki też - to nam zaoszczędziło jazdy do specjalisty od blach. W radosnych nastrojach pomknęliśmy do stoiska z klinkierem. Pełni zapału przystawialiśmy naszą dachówkę do kolejnych próbek małych cegiełek. Nasz zapał ostudził pan Wojtek (pozdrawiam!), który z uśmiechem na ustach zakomunikował: "Po pierwsze jestem daltonistą, więc wam nie pomogę. Po wtóre, nie rozpędzajcie się. Klinkier jest w jednym kolorze i to też nie zawsze"... Bosko!
Ubłagałam pana Wojtka, by zadzwonił do producenta z zapytaniem o brązowego oriona (żeby sprawa była jasna: producent jest na miejscu w Gliwicach!). Bez szans. Po południu dowiedzieliśmy się, że możemy dostać klinkier w kolorze naturalnym (czyli z grubsza rzecz biorąc: czerwony)...
Już go mamy na placu.
Przez cały weekend z zapałem oglądaliśmy dachy, utwierdzając się w przekonaniu, że mieszanka antracytu z naturalną czerwienią jest dokładnie tym, o czym tygrysy marzyły najbardziej.
Jeżeli tak dalej pójdzie, to okaże się, że decyzje tzw. wolnego rynku spowodują, że będzie to najbardziej kolorowy domek w okolicy. I oczywiście - będzie to dom marzeń. Tej wersji w każdym razie zamierzam się trzymać.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia