Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
No i sobie posprzątałam!!!!
Cały dzień prałam i prasowałam na zmianę, Przypominam jednak, że plan był zgoła inny. Leje i wieje jak licho! Tylko desperaci w taką pogodę wychodzą. Mały Żonek pojechał więc na budowę. I szlag go na miejscu trafił! Super, że wieje i leje, bo dzięki temu przekonaliśmy się, że w dalszym ciągu nam dach przy kominach przecieka Niech ja dorwę Harnasiów, to im w krótkich i niezwykle ciepłych słowach powiem, co sądzę o ich robocie i wykonanych poprawkach...
W poniedziałek jedziemy z Nieletnią zapisać się do nowej zerówki, więc zarzucę okiem. A później to mnie każdy sąd uniewinni...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia