Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
TRENING CIERPLIWOŚCI...
... ale o tym za chwilę. Z satysfakcją donoszę, że nasza grządka wzbogaciła się o kolejne krzaczki poziomek. Obsadziłam też trochę kompostownik. I miałam moralnego niemal kaca, bo do ziemi wsadziłam... kardynała Wyszyńskiego Proponowano mi do niego Jana Pawła II, ale jakoś mnie ta koncepcja nie uwiodła. Kolor też. Do szacownego purpurata dobrałam popularnego Kacpra, wzbudzając ogólne zadowolenie nieletniego sąsiada - imiennika. Dla niezorientowanych - Kacper i kardynał Wyszyński to powojniki. Fantazja ludzka nie ma jednak granic! Posiałyśmy też z Nieletnią pięć paczek nasion cudem odnalezionych w domu. Kilka z nich mocno przeterminowanych, więc zobaczymy... Przy okazji Nieletnia zmusiła mnie do przeplewienia grządki pod to wiekowe tałatajstwo, więc maliny trochę odetchną. Czego nie można powiedzieć o mnie
A teraz o cierpliwości. Byłam cierpliwa jak aniołek, ślimak na wagarach, leniwiec na drzewie i co tam jeszcze sobie wymyślicie. Wczoraj miałam odebrać obiecany telefon z mojego "ulubionego" salonu z określeniem orientacyjnego terminu dostawy brakujących kafli. Dla niezorientowanych: od czasów "piiiiiiiiii" sprawa nie drgnęła. Dziś telefony w salonie wydawały dziwne odgłosy, więc po kolejnej awanturze z mojej strony pewnie usłyszę, że "oni i owszem, bardzo chcieli, tylko im nie wyszło, bo technika zawiodła. Dostawca i producent w jednym zresztą też". Uprzedzając niecne zakusy wysmażyłam im maila z ultimatum. Jestem gotowa upuścić im nieco krwi i popsuć dobry humor
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia