Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    122
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    162

Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]


Karpatka

573 wyświetleń

 


tak dla odmiany. Bo już było. I też. Jakoś mnie się repertuar wyczerpuje.......

 


Dach cieknie. I to byłoby na tyle.

 


Czapki (czy jakoś tak. Niech będą i szaliki) na kominie wymienione. Efekt - jak wyżej. Smaczku całej sprawie dodaje to, że wczoraj Mały Żonek zawiózł na budowę farby. Bo chłopaki rwą się do roboty. Znaczy się - rwały do wczoraj. Bo dziś to proponowały od progu, że może lepiej do góry nie wchodzić?.... A teraz kombinują, które ściany malować i czy w ogóle. A jak nie ściany, to czym sobie tzw. czas wolny zapełnić???? Bo Harnasie do roboty się palą po dwutygodniowym urlopie (to nic, że u rodzinki jednego z nich remont w tym czasie robili. U mnie ich nie było, więc urlop). Póki co, wykończyli górną łazienkę (brodzik i obudowa wanny), postawili ściankę zamykającą spiżarkę i barek z klinkieru między kuchnią i salonem. Jeszcze nie wiem, czy mi się podoba, właśnie to trawię. W razie czego poproszę o obmurowanie z drugiej strony i już. Sytuacja w końcu dynamiczna jest, czego dach najlepszym przykładem Barek tak, czy inaczej zostanie, bo samo częściowe oddzielenie wygląda fajnie. Zamówiłam dziś u stolarza od kuchni odpowiedni blat do tego. W międzyczasie dowieźli nam drzwi wewnętrzne, ale chwalić będę się po zamontowaniu, bo zołza ze mnie straszna i już. Aaaa. I od dziś robi się kominek. To znaczy nie do końca sam się robi. Dwie zaprzyjaźnione dusze (tradycyjnie górale, tylko tym razem nieco bardziej nizinni - z Beskidów konkretnie) przy nim dłubać zamierzają do wtorku, więc chwalić się będę w połowie przyszłego tygodnia. Chłopaki kominkowe charakterne bardzo (no dobra, terminy ich gonią jak diabli) i nawet w sobotę odpuścić nie zamierzają! Zakładam, że kominek nie będzie przeciekał. Amen.

 


A w połowie miesiąca się zrobią schody (a właściwie - się zamontują, bo zrobione już prawie są) i kuchnia się zamontuje też. W temacie "się" nie chce tylko współdziałać perz, któremu w poniedziałek nieco poluzowałam kłącza. Tak z 5 wiader tego luzu się zrobiło No, ale ostatecznie jakieś 10 m kw wyczyściłam... Zaczęłam od strony sąsiadów, żeby nie mieć wyrzutów sumienia, że MÓJ perz zagłusza ich osobisty trawnik. Wystarczy, że ICH perz swawoli na trawniku w bezczelny sposób. Mały Żonek badawczo przygląda się moim desperackim wysiłkom i sugestywnie w głowę stuka zastanawiając, na jak długo mi samozaparcia wystarczy??? Żeby nie było, tego cholerstwa mamy w trzy d...py, wiadra znaczy się, i trochę więc i tak już poszłam na kompromis i cały ogród spryskałam czym tylko się da i co absolutnie nie ma nic wspólnego z tzw. ekologicznym podejściem do tematu. Podpowiem tylko, że to, co wyrwę nadaje się jedynie do spalenia, a nie na kompost. Se la wi, jak mawiali starożytni Hindusi.

 


Generalnie jednak w temacie walki z perzem ciemność w tunelu widzę, bo dziś pada i dach mi cieknie i jak przestanie padać, to pewnie zrobi się ciepło i słońce wyjdzie i ściany mi znowu wyschną i cholerne nasiona w ziemi zaczną kiełkować i perz znowu wylezie, bo jakoś mam wrażenie, że odporny jest na wszystko niczym kuna. A ja mam zapalenie oskrzeli i krtani i ani gadać (Mały Żonek sobie chwali), ani dłubać w ziemi nie mogę, więc czasu do brykania na moim pięknym ugorze to tałatajstwo będzie miało od groma. Aaaaaaaaaaa!!!!!!!!

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...