Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
DZIURKA A SPRAWA GARDŁOWA
Rzekłabym nawet: dachowo - gardłowa. Podobno usterka dachowa została usunięta. Diagnoza dzisiejsza: dziurki w dachówkach przewiercone w miejscu, gdzie gromadzi się woda i ta woda przez te dziurki, których śrubki nie są w stanie dokładnie wypełnić, przecieka do środka. A te dziurki to po to, żeby dachówka po obróbkach nie zjeżdżała. I dziś te źle podziurkowane dachówki zostały zdjęte, dziurki wywiercone w innych, optymalnych miejscach i podwieszone na miedzi. Howgh. Przez komin też się trochę mogło lać, ale komin też przemurowany, więc już nie będzie. Howgh. A tak w ogóle, to pan fachowiec zdegustowany ocenił dziś, że te nasze kłopoty to przez to, że "za dużo ludzi po tym dachu biega" Generalnie ma pan rację, panie kochany. Ja biletowane wycieczki grup zorganizowanych tam wpuszczam, żeby wymyśliły, dlaczego cieknie. A cieknie dlatego, że wycieczki chodzą. Normalnie, jakbym kolejną adaptację "Małego Księcia" oglądała!!!! Tyle tylko, że tam pijak pijący żeby zapomnieć, że się wstydzi tego, że pije miał głęboki sens. Tu ciągle jeszcze sensu szukam. Na szczęście zapowiadają pogodę w kratkę, więc sądzę, że szybko przekonamy się, czy pan od wycieczek i dziurek ma rację. Z jednej strony baaaaaardzo chciałabym, żeby zdiagnozował to cholerstwo ostatecznie, z drugiej jakaś opcja niedowiarka mnie się włączyła...
Pierwszego odpalenia kominka jeszcze nie było - chłopaki spokojnie kończą, a mnie się nie spieszy, bo w końcu dach mi cieknie, więc do czego?
A pan elektryk zmieszał dziś z błotem kontakty, które wybrałam w Praktikerze. Generalnie szajs i w ogóle. Z naciskiem na szajs. Moja satynka będzie obłaziła z farby w ekspresowym tempie, cała reszta badziewna. Ech..... Trza nam będzie z pielgrzymką pokutną do hurtowni elektrycznej się udać.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia