Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]
Jeszcze nie do końca w to wierzę. Jeszcze boję się zapeszać, ale....
Wczoraj wieczorem po ulewnych deszczach ściany były suche!
Pytanie, czy defekt został rzeczywiście usunięty, czy też deszcz zacinał nie w tą stronę??? Rano będę dzwoniła do chłopaków, żeby dokładnie obejrzeli ściany, bo w dalszym ciągu w ten cud uwierzyć nie mogę...
Wieczorem
Dalej sucho! Harnasiom dziobale się śmieją od ucha do ucha, a ja własnym oczom nie wierzę i jakoś trudno mi się przyzwyczaić do ścian, po których nie płyną strumyczki.
Prace znowu nabierają tempa. Chłopaki chcą panele, a ja mam kilka dni, żeby je przewieźć, bo potem wchodzą drogowcy i odcinają dojazd do hurtowni. Jazda przez Gliwice dostarczy kierowcom niezapomnianych wrażeń w stylu serialu-tasiemca "Polskie drogi"... Czyli niekończąca się historia radosnej twórczości drogowców. Mam jednak nadzieję, że zdążymy. W środę zamawiamy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia