Włóczykijowa Zygmuntówka
i znów przerwa w dzienniku - jestem nie poprawny...
A trochę się wydarzyło w tym czasie na froncie budowlanym...
ekipa zakończyła stan zero i teraz już czekam aż w górę zaczną się piąć ściany nośne, kolankowe i szczytowe o wieńcu nie wspominając by na nich mógł oprzeć się dach. W między czasie I transza kredytu przeleciała przez moje konto niczym ekspres TGV w czasie pobijania kolejnego rekordu. Również załatwiłem już ekipę instalatorów CO, ZiCWU, kanal. - wstępna umowa podpisana, wycena tylko troche wyższa od tego co w kosztorysie założyłem. Teraz Czekam na drugą transzę, która powinna starczyć na dojście do stanu surowego otwartego. A tak poza wszystkim to miałem kilkudniową wizytę w szpitalu w celu pożegnania się z własnym wyrostkiem robaczkowym. Co prawda tego rozstania nic nie zapowiadało, ale rozstaliśmy się bez żalu... przynajmniej z mojej strony. O odczucia wyrostka nie pytałem...
No ale już jestem w domu. Zobaczymy co przyniesie właśnie zaczynający się miesiąc.
Acha, żeby było dramatycznie to w piątek zdążyłem jeszcze podpisać z gazownią umowę o podłączenie gazu. Cza-cza-cza!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia