Włóczykijowa Zygmuntówka
Czas na kolejny meldunek z pola bitwy:
Dziś budowę wizytowałem w obecności pana z banku, pana od wentylacji oraz dwóch panów od instalacji grzewczych i sanitarnych. Pan z banku postęp praz uwiecznił swoją służbową cyfrówką i orzekł, że nie powinno być problemu z uruchomieniem ostatniej transzy. Pan od wentylacji dom obejrzał, coś sobie pozapisywał i opowiedział mi jakie on widzi możliwości poprowadzenia instalacji. Nie miałem większych uwag do jego propozycji i wychodzi na to, że już w przyszłym tygodniu po załatwieniu spraw formalnych jak umowa mogą przystąpić do pracy. Podobnie było z panami od instalacji grzewczo-sanitarnych. Dłużej debatowaliśmy tylko przy wymurowanym "postumencie" pod kominek, ale doszliśmy do wniosku, że nie powinno być problemu z instalacją wkładu. Ten front robót ma być otwarty już w poniedziałek. Instalatorzy zwrócili mi jeszcze uwagę, że w kliku miejscach kable są dość bałaganiarsko ułożone na posadzce i zbyt od niej odstają.
A elektrycy?... Ano elektrycy w poniedziałek popracowali przez trzy godziny i tak się tym zmęczyli, że resztę tygodnia sobie odpuścili. Po mojej interwencji telefonicznej obiecali pojawić się jutro od rana. Pożyjemy zobaczymy...
Nie wspomniałem nic o szwagrach, a to dlatego, że tynki kłaść już skończyli, dach ocieplili, postument pod kominek wymurowali. Jak wkład zamontują, to mam zadzwonić - wtedy szwagry pojawią się raz jeszcze by obmurować go cegłą klinkierową.
Jutro postaram się porobić trochę zdjęć.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia