Włóczykijowa Zygmuntówka
Miały być zdjęcia... i będą, ale później. Teraz powiem co zdarzyło się w sobotę.
Elektrycy jak obiecali tak przyjechali, posiedzieli z 3 godzinki, ale nie powiem, żeby się napracowali... ot pozdejmowali izolacje z kabli dochodzących do jednej z szafek. Bo ja mam dwie szafki elektryczne - ta druga ma pomieścić moduły Luxora, patchpanele ethernetowe oraz resztę osprzętu sieci komputerowej. Poza tym pojawili się dekarze na których czekałem od listopada - zrobili brakujące opierzenia i pojechali. Najpiękniej te opierzenie nie wyglądają, mam tylko nadzieje, że są poprawne. No i na koniec udało mi się pociąć te drzewa owocowe co je w maju powyrywali z miejsca, gdzie teraz stoi nasz dom. Jakoś nie mogłem się do niech zabrać, ale w końcu... przerobiłem je na wkład do kominka... Oczywiście po porządnym wysuszeniu...
A jutro zaczyna się kolejny etap... Już się boję... nie mówiąc, że znów będzie trzeba wydawać pieniądze...
Acha i jeszcze na środę umówiłem się z posadzkarzem na wizję lokalną - ma obejrzeć, pomierzyć, wycenić i powiedzieć jaki materiał i ile zamówić.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia