Dziennik budowy KZE
9.12.2005
"Oto dziś dzień krwi i chwały, oby dniem zwycięstwa był" - a tak przypomniała mi się piosenka z lat podstawówki..
W kazdym wypadku o 11 przyjechała pompa. Okazało się, że w odległości 100m od działki jest fragment drogi, który .. zamienił się w błotną maź... Efekt? Pompa zastanawiała się, czy da radę przejechać.. Ale na szczęście udało się. Ale gruszki to zatańczyły na tym odcinku kilka razy...i o mało gruszka nie wyladowała w kanałku Henrykowskim...
Tak więc ok.11.15-30 rozpoczęło się betonowanie. Najpierw troszkę wody, a potem rura zaczęła pluś porcjami B20... I tak tańczylismy od podciagów, przez schody i hobby room (wtedy przyjechał właściciel hurtowni w której kupowałem materiały oraz beton i musiałem przestać ogladać taniec zwany betonowaniem i zająć się oddawaniem moich cięzko ... pożyczonych pieniedzy ) na pokojach i łazience kończąć... Prawie 3h trwał ten taniec z rurą i łatą. Czasami nawet pozwolono mi potańczyć z rurą. A kawałek stropu nad hobby room to nawet prawie w całości jest mojego autorstwa (ja ułozyłem bloczki i ja zalewałem beton )... Moze nie zawali sie..
I tak powstała powierzchnia zwana stropem. Taka ładna i w miarę równa... (co sprawdziłem 10.12 )
W sumie nie było tak strasznie. Co prawda zaobserwowałem kilka sopli (10.12 więcej) w domu i przy nadprożu bramy garazowej, ale to chyba nie jest duży problem. W końcu beton był z dodatkami antymrozowymi...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia