Dziennik budowy KZE
13 styczeń 2007r.
Po przerwie wracam do braci budowlanej.. Pogoda dopisuje, wykonawca również znalazł moce przerobowe, nastąpiły pewne roszady w składach ekipa, ale powoli wznowiliśmy budowę (w styczniu )...
Dziś był dla mnie wyjatkowy dzień. Jak pewnie wiecie staram sie uczestniczyć w róznych pracach tak by sprawdzić w którym zawodzie ewentualnie mógłbym odnaleźć się. (na razie najbardziej podobało mi się murowanie, ale może dlatego, że to własny dom budowałem. a na pewno nie chciałbym być dekarzem..).
Przyszedł czas na elektrykę. Po zamontowaniu rozdzielni w pomieszczeniu technicznym przez elektryków udało mi się ... jako pierwszemu zapalić żarókę w domu. To znaczy kupiłem troszkę oprawek, wyłączników, gniazdek, żarówek i dziś:
samodzielnie zamontowałem oprawkę (poszło szybko), wkręciłem żarókę (jeszcze szybciej) i męczyłem się z wyłacznikiem..
Za żadne skarby nie mogłem spowodować by 2 śrubki z blaszkami, blaszka, 2 przewody i 2 kawałki plastiku połączyć tak by nie dość, że nie rozpadło się, to jeszcze dało się naciskać... No, ale całość prac elektrycznych trwała 1,5h. Efekt:
świeci pierwsza żarówka i można ją właczać oraz wyłaczać wyłącznikiem obsadzonym w puszce!!!
Czułem się bardzo dumny, więc zadzwoniłem do Żony pochwalić się, że mąż nie ma 2 lewych rąk (co chyba podejrzewał Żona, a Mama to obawiała się, że prąd mnie kopnie..)! I co usłyszałem w słuchawce? "Ty jeszcze na działce?! A co Ty tam jeszcze robisz? Jeszcze nie dojechałes do supermarketu?".. Zero zrozumienia dla mojego sukcesu.. A tak chciałęm Żonie pokazać, że świeci żarówka i działa pstryczek.. No to z Wami drodzy forumowicze dzielę się swoją radoscią!
PS
Pojechałbym w niedzielę robić pozostałe gniazdka (bo na razie świeci żarówka w spiżarni..), ale pewnie skończy się na tym że będę integrował się z dziećmi i Żona... Ale i tak nic mi nie odbierze dumy z faktu, że pierwszą żarówke w domu to Tatuś zapalił...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia