Yagularkowy domek
Na wesele nie pojechaliśmy - nasza Kruszynka rozchorowała sie w piątek i woleliśmy nie ryzykować.
W piątek był na działce murarz i tak po oględzinach stwierdził, że jest już sucho i możemy zaczynać. Tak więc na szybko dzwonię do wujka by przyjechał wyznaczyć domek. Szczęśliwym trafem jak prowadziliśmy rozmowy przyjechał pan koparkowy (notabene nasz sąsiad) więc od razu mężuś poleciał się zapytać czy ściągnie humus i będzie mógł kopać w środe? Mógł. W sobotę pierwsze prawdziwe grzebanie w ziemi i humus ściągnięty a w poniedziałek był wuj i wyznaczył domek.Dziś byłam na żwirowni (ciężko było trafić ) i zamówiłam piach na jutro. Dałam też dyspozycję by przywieźli wcześniej kupioną stal na budowę.
Muszę jeszcze dogadać się z wujem czy będzie wyzanaczał garaż?KIedy???
I jeszcze ważna rzecz. Mężuś ze swoim starszym bratem Mariuszem ( tu bardzo wielkie dzięki dla niego - jest kochany, że tyle na pomaga) byli założyć podlicznik i przeprowadzili prąd do naszej działki z garażu pana koparkowego. Mamy więc już prąd i wodę. :) brak wychodka, choć mężuś rozmawiał z drugim sąsiadem i może ten nam odstąpi swój . Garaż zamówiłam ale będzie dopiero za 2 tygodnie bo przecież mieliśmy zaczynać w maju a tu taka niespodzianka
Aż się boję, że już zaczynamy - czy damy radę ???wszystko sie okaże już niedługo.
ps. w ułożyliśmy wreszcie więźbę na przekladki ciekawa jestem ile się poskręca? mam nadzieję, że jak najmniej, narazie jest dobrze.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia