Batuta Gosi i Grzegorza
Podpisaliśmy umowę przedwstępną oraz wypłaciliśmy zadatek(3 tys.), który w przypadku rozmyślenia się przez sprzedającego musi być zwrócony w podwójnej wysokości . W sytuacji odwrotnej to my tracimy całą wpłatę.
Ciut wyżej pisałem o nie uregulowanych granicach naszego nabytku. Dla sprzedającego oczywiście wszystko było jasne. Dla nas oczywiście nie było i tłumaczenia, że granica przebiega „od tego płotu do tamtej drogi” nic dla nas nie znaczyła. Uparliśmy się zatem na to aby nastąpiło odnowienie granic (min.500 zł) i to na koszt rzecz jasna sprzedającego . Pewnego słonecznego popołudnia, wraz z Małgosią i synkiem, próbowałem nawet poszukać ich na własną ręką, żeby już to wszystko pchnąć do przodu. Niestety mino usilnych prób nie udało się. To jak szukaj wiatru w polu czy igły w stogu siana. Dla nas wyznacznikami były słupki graniczne (te z krzyżykiem), wtedy wiadomo np. gdzie płot postawić.
W końcu przyszedł geodeta, obmierzył i jest. Jak się okazało na naszej drodze leży nawet kawałek wyżej wymienionego nowiutkiego asfaltu. Tylko szlaban postawić i kroić za przejazd. Z tego co wiem to gmina otrzymała jakieś dofinansowanie z Unii i nie było czasu na wyłączenie działeczek pod nowa ,szerszą drogę. Dziwna jest polityka gminy, która nie dokonała tych formalności, wszystko było na przysłowiową gębę. Zresztą do tej pory nic z tym nie robią. Zapewne czekają na to, że właściciele to zrobią na własny koszt. Dobre sobie, hi hi hi. My za to zawsze mamy jakiegoś asa w kieszeni. Może się przyda.
Granice wyznaczone. Jupi.
Jednak aby otrzymać kredyt w takiej wielkości potrzebny jest rzeczoznawca majątkowy, który stwierdzi czy aby na pewno nie chcemy naciągnąć banku. Należę do osób konkretnych i takie puste gatki, ujmując to delikatnie mnie irytują. Czy oni zawsze muszą tyle gadać? Zapewne miało to mnie utwierdzić w tym, że te pieniądze są dobrze wydane, że to jest fachowiec z najwyższej półki i takie tam… Najpierw mówi, że się nie da, że za drogo a potem miałem wrażenie, że by wpisał prawie wszystko co byśmy chcieli. Stary pierdoła. Kolejne 300 zł w plecy(bez rachunku).
Nie wiem czy w każdej sytuacji, bo w naszej tak , jest wymagana umowa przedwstępna (znowu kasa) z Agencja Nieruchomości Rolnych, która na pierwszeństwo pierwokupu. Z góry wiedzieliśmy, że agencja nie kupi tego za ta cenę. Niemniej jednak ma ona miesiąc na podjęcie decyzji. Liczyliśmy, że mimo wszystko otrzymamy odpowiedz szybciej. Płonne nadzieje. Miesiąc minął beż żadnych wieści. Pewne sprawy się nie zmieniają.
Pozostało już tylko podpisanie umowy u notariusza, zapłacenie podatku CPP w Urzędzie Skarbowym, założenie księgi wieczystej, dokończenie formalności w banku i oczywiście zapłacenie naszemu pośrednikowi i sprzedającej. Kupa z tym było roboty. Wszędzie od nas tylko kasę żądają, niezły się zrobił biurokratyczny łańcuszek. Pasożyty a sio od naszych pieniążków. Kto by się spodziewał, że dojdzie tyle opłat.
Całe szczęście, że żonę mam wygadaną. Mnie jakoś tak głupio się targować, jej przeciwnie. Za punkt honoru upatruje sobie zbicie ceny wszędzie tam, gdzie to możliwe. Gdyby nie Gosia to nasze kieszenie byłyby lżejsze o parę tysiączków, a świadomość świetnej transakcji prawdopodobnie mniejsze. Dużo jej zawdzięczam i w tym miejscu pragnę Jej szczerze podziękować za te prawie sześć lat wspólnego pożycia, za Twoje zaangażowanie i anielską cierpliwość. Dziękuję Kochanie. Buzia.
Po tylu miesiącach w końcu udało się. Hura. Podsumowując po około pół roku szukania, zamartwiania się , przejechania Bóg raczy wiedzieć jak dużo kilometrów, poświęconego czasu, wykonanych telefonów, spotkań i wydania sporej sumki dopieliśmy swego.
Mamy świadomość, że zrobiliśmy niezły interes. Sama wartość działki odpowiednio podzielonej i przygotowanej do sprzedaży przyniosłaby zysk co najmniej 5 krotny. My jednak nie jesteśmy aż takimi materialistami, my tu chcemy osiąść i wspólnie się zestarzeć.
Póki co dowłasnego domu jeszcze długa droga i masa problemów przed mami.
cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia