Batuta Gosi i Grzegorza
Nauczeni doświadczeniem wiedzieliśmy już ile czasu potrzebują różne sprawy żeby zostały pozytywnie załatwione. Od samego początku, jak tylko zostaliśmy właścicielami naszego zakątka, postanowiliśmy załatwiać wszystkie niezbędne mam papiery na bieżąco. Zostało już tylko ok.7-8 m-cy do budowy .
Na pierwszy ogień poszły nowe, specjalnie dopasowane do naszych potrzeb warunki zabudowy. I tu musieliśmy się zastanowić co tak właściwie nam się marzy. Co byśmy chcieli, a na co nas stać. Czy to ma być np. dachówka czy blachodachówka , czy szambo czy przydomowa oczyszczalnia ścieków , czy ściany z gazobetonu czy z porothermu , itp.
Pierwsze schodki pojawiły się już na samym początku w gminie. Uświadomiono nas, że aby je otrzymać należy mieć zapewniony prąd i wodę. No niby racja. Toż to dwudziesty pierwszy wiek już mamy .
Pojechaliśmy do Energetyki w Lęborku. Na wstępie oczywiście opłata i „już” po 3 tygodniach mieliśmy pozytywną decyzję. Mały poślizg musi być, żyjemy w Polsce – tu takie rzeczy są na porządku dziennym . W gruncie rzeczy trzeba przyznać, że poszło i tak w miarę gładko. To też tak naprawdę po raz pierwszy poczułem się jak petent, a nie klient. Znikome zainteresowanie podstarzałej urzędniczki, która zaledwie raz łypnęła na nas okiem, było niemiłym uczuciem . Poza tym miało się wrażenie, że pozytywna decyzja zależy tylko i w wyłącznie od jej widzi mi się.
Znacznie gorzej było z „załatwieniem” wody.
Opcja 1 .
Na początku udaliśmy się do GZUK’u (Gminny Zakład …Kanalizacji w Nowej Wsi Lęb.). Tam oczywiście pustki, bo urlopach i nikt nic nie wie. Oczywiście był wyznaczony zastępca, który jakoś nie mógł w sobie znaleźć dość energii by podjąć się powierzonych mu obowiązków, a „w ogóle to proszę poczekać z tydzień to wróci (ktoś tam) z urlopu i wszystko ruszy z kopyta”. Chcąc nie chcąc zgodziłem się na to, mając na uwadze, że „pokorne ciele dwie matki ssie” i nie warto pyszczyć. I znowu tydzień w plecy.
Potem kolejny na okoliczność powrotu do pracy owego pana i zapoznanie się z sytuacją i wydanie decyzji. Otrzymane warunki przewidywały „pociągnięcie” wody przez dwie sąsiednie działki ( tu oczywiście trójniki) wraz z przekopaniem się przez drogę asfaltową o długości jakieś 200 m. Chyba ocipieli, ja też bym chciał tak gratisowo dostać wodę i nie ponosić z tego tytułu żadnych nakładów. Nic z tego.
Opcja 2 .
Zaczęliśmy szukać innego rozwiązania. Skoro mieliśmy już się przekopywać przez drogę, to możemy to wykonać w miejscu najbliższym do nas, zawsze to 100 m mniej :) . Problem stanowiło dogadanie się z przyszłym sąsiadem, który mieszka za drogą. Tak się składa, że on też ma obok nas swój pasek ziemi. Myśląc logicznie to i jemu i mam także taka symbioza była by na rękę, bo cel wspólni i koszty podzielone na dwa. :) W tym przypadku nic bardziej mylnego. Wymyślił sobie, że i owszem pozwoli się nam podłączyć do wodociągu na jego posesji, pod warunkiem że wszystkie koszty my poniesiemy. Co za pijawka. Zresztą wszyscy tylko myślą jak tu nas wydoić. Przezornie ani nie odmówiliśmy, ani nie potwierdziliśmy. Myślimy… , a tym czasem pocichutku …
Opcja 3 .
Drugi sąsiad za drogi także graniczy z nami przez asfalt, choć trzeba przyznać, że nie tak korzystnie. Po rozmowie okazało się że to taż PIJAWA. Ten z kolei zażyczył sobie 1200 zł(3600zł :3 użytkowników) za samą możliwość podłączenia do jego kawałka wodociągu, z racji rekompensaty poniesionych kosztów na jego stworzenie. No i niby uczciwie. Poniósł koszty i teraz chciałby część odzyskać. Zgoda, ale dlaczego kłamie jakie poniósł wydatki ?? PIJAWA. Zamiast plakietki na futrce :ZŁY PIES" powinni wszyscy tacy mieć plakietkę ostrzegawczą "UWAGA ZŁA PIJAWA" i wszystko byłoby jasne
Teraz już wiemy, że adekwatne byłoby 500 zł, że też ludziom nie wstyd.
Opcja 3 .
Nie wiem czemu od samego początku zakładaliśmy, że nie możliwe jest się podłączyć do naszego najbliższego sąsiada, czyli szkoły podstawowej. Raczej tak bez większych nadziei zadaliśmy pytanie z-cy dyrektora. Swój chłop trzeba przyznać, poza tym sam się niedawno budował i jak mówi, że wie jak wszyscy robią pod górkę. Z prawdziwą ulgą dostaliśmy pozwolenie do przyłączenia się do sieci. Warunek był taki, że zrobimy studzienkę z podlicznikiem. >Tosz to logoczne.
To pierwsza tak życzliwa i zupełnie bezinteresowna pomoc z czyjejś strony. BRAWO.
Cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia