Batuta Gosi i Grzegorza
Geodeta.
W czwartek 20-04-2006 r. z samego rańca zjawili się wcześniej umówieni geodeci, a właściwie jego pracownicy w ilości sztuk dwa. Chłopaki zaradne, bo i jakie mają być jak młode.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/geodeci1.jpg
Jeden niby szef i drugi „palikowy” uwinęli się z robotą raz dwa. Wyznaczyli zarysy ścian zewnętrznych na krawędziach budynku za pomocą zbitych do kupy desek i palików. Rach ciach i po sprawie.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/geodeci2.jpg
Jak później się tak temu przyjrzeliśmy to coś nam nie pasowało. Jakim cudem z naszego niedużego domeczku zrobiła się taka wielka stodoła?? Jak to możliwe? Na zdrowy rozum coś tu zostało spartolone. Moja żoncia już rzucała na prawo i lewo jobami - oczywiście tylko przy mnie. Pyskacz jeden. Ja jednak za bardzo się nie martwiłem się. Wiedziałem, że my o czymś nie wiemy. Małgosia jednak ma inny charakterek niż ja i wciąż mączyła mnie ale przede wszystkim siebie pytaniami typu:
"Przecież ziemi było wybrane po dwa metry więcej z każdej strony, a teraz te zarysy budynku prawie przylegają do ściany wykopu. Czemu? Jak tu się jeszcze drenaż pomieści ?? Dlaczego któtsza ściana w projekcie ma 9,19 m a na gruncie prawie 12m ???" Ach te kobiety...
Wyjaśnienie przyszło ze strony naszego budowlańca, Pana Henryka. On to polecił się nie przejmować , bo wszystko jest dobrze. Okazało się, że na tych deskach co je geodeci wbili w wykopie, co zupełnie uszło naszej uwadze, znajdują się również wbite w odpowiednich miejscach gwoździki. To właśnie one, po przymocowaniu do nich linek, wyznaczają faktyczny zarys przyszłego budynku. Dzięki Ci wybawco.
Że też takie durnowate stworzenia jak my się jeszcze uchowały na tej ziemi. Teraz z kolei nasz domek wydaje się nam malutki. Jak my się tu pomieścimy ?? Mam wrażenie, że ręką zdołam sięgnąć przeciwległej ściany- tej zewnętrznej. :) To na pewno musi być złudzenie. W końcu 100 m2 podłogi to nie jest aż tak mało.
Na marginesie dodam, że chłopaki pomimo swojego specjalistycznego sprzętu i tak się rąbnęli w obliczeniach, co na szczęście wyłapał „nasz Henryk”(określenie Małgosi). Moje Kochanie na pewno nie daruje sobie przyjemności wytknięcia im tego przy najbliższej okazji.
Następnego dzionka zjawiła się utęskniona ekipa budowlana. Niestety, podobnie jak poprzedniego dnia, musiałem w tym czasie pozostać w pracy, choć ciekawość powolutku mnie zżerała. Coś się wreście zaczęło, a mnie tam nie ma. Poproszę chusteczki.
A działo się działo...
Już od samego rana nerwówka. Mój ojciec, Zygmuntem zwany, wskoczył na cięgnik marki Ursus C-360 i w te pędy ruszył do tartaku by odebrać zakupione tam wcześniej i teraz jedynie przechowywane deski szalunkowe w ilości 4 m3. Po załadunku pognał przed siebie by zatrzymał się dopiero w połowie naszej nowo wybudowanej drogi. Nie do wiary ale ciągnik nie dał rady podjechać. Tylne koła zaczęły się obracać w miejscu tworząc charakterystyczne wyrwy w naszej drodze, drodze za tyle tysiaków !!!. Niewielka pomoc innego ciągnika rozwiązała ten problem. Ciekawe czy jest za stroma czy może ładunek był za ciężki ? Zapewne jedno i drugie łącznie się skumulowało. Ciekawe czy inne pojazdy także będą miały takie problemy z wjazdem? Już zaczynam zazdrościć wszystkim tym, którzy buduja się na równym.
Po pierwszym dniu udało się ekipie wykonać w naszej glince pogłębienie i wypoziomowanie zewnętrznych ław fundamentowych- tych przyszłych.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/szalunkidzien11.jpg
W sobotę ostro padało i nikt się nie pojawił. Znowu zebrało się masa wody, która dzień wcześniej została wypompowana.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/szalunkidzien12.jpg
Tylko tyle na jeden dzień. Jestem rozczarowany, choć wiem ile trudu kosztuje paca w takim gruncie.
Nie da się opisać całego tego rozgardiaszu tego dnia ale mam nadzieje ,że to tylko tak na początku jest to normą. Nie wszystko poszło zupełnie zgodnie z planem ale ważne że w ogóle ruszyło.
Droga
Teoretycznie została ukończona. Pozostało już tylko przejechać równiarką i ostatecznie walcem. Ten etap wolę jednak odwlekać jak się tylko da, aż droga się „uleży” i „wyjdzie szydło w worka”.
Nastąpiło kilka zmian. CZY NA BUDOWIE W OGÓLE DA SIĘ COŚ ZAPLANOWAĆ ?! Z niektórych można się cieszyć ale z innych to raczej nieszczególnie.
Do tych pierwszych należy zaliczyć fakt, że droga z planowanej szerokości 3 m poszerzyła się do 4 m i to przy tej samej grubości gruzu i bez zmiany ceny.
Do tych nieszczególnie korzystnych należy zaliczyć zmianę jego składu. Z gruzu betonowego zrobił się gruz kamienno-betonowo-ceglany. Umawialiśmy się inaczej ale on i tak zrobił swoje. Twierdzi że taka domieszka to norma. I co takiemu zrobisz. Całe szczęście, że suporeksu w tym nie ma. Byliśmy w kropce. Co najwyżej mogliśmy się „pożreć” w wyniku czego na pewno pozostalibyśmy na lodzie a czas nagli. Póki co i tak jestem zadowolony. :) Teoretycznie da się po tym wjechać na górę.
Czas pokaże.
Teraz skrótowy fotoreportaż z przebiegu prac. Tak wyglądało to no początku po pierwszym zjeździe koparki. Nie dość że wąska jak diabli to jeszcze gliniasta. Na dodatek średnio połowa jest poza granicą naszą działki, a sąsiad nie chciał się dołożyć. Niech zapomni o późniejszym korzystaniu z niej. Wcześniej o wjeździe pod górę można było tylko pomarzyć.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/droga1.jpg
Zaczęli od góry. Pierwszego dnia udało się wykonać jakieś 80mb drogi o łącznej szerokości 4,5 m za jakiś 1,5m według stanu pierwotnego.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/droga2.jpg
Widok z góry. Stąd moje skojarzenie ze skocznią narciarską. Według planu miało być, licząc od lewej:
1. pas jakiś 0,5 m na żywopłot (najpewniej świerkowy) w celu uchronienia się od zawiewającego z pola śniegu. Teraz za bardzo nie ma gdzie wsadzić świerczków, ponieważ gruz sięga do samej granicy działki. Mimo to wierzę, że sobie poradzimy ;
2. droga właściwa, która teraz jest szersza o metr od zakładanego planu;
3. pobocze z rowkiem na ewentualną spływającą wodę.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/droga3.jpg
Poniżej budowanie drogi. Do plusów należy zaliczyć fakt, że cały czas był obecny „spec” od dróg, który nadzorował wykonawstwo.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/droga5.jpg
Dużo gruzu. Samochody krążyły jak w ulu. Jaki on jest to widać. Podobno jak nasiąknie wodą to ta mieszanina robi się twarda jak asfalt.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/droga4.jpg
tak wygląda efekt końcowy
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/droga6.jpg
ps. Jakie piękne niebo na tych dwóch przed ostatnich zdjeciach
Cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia