Batuta Gosi i Grzegorza
W sobotę 27-05-2006r. robotnicy ostatecznie uwinęli się ze stoją częścią umowy, czyli zabezpieczeniem ciepło- i wodochronnym budynku.
Reasumując zużyli do tego, licząc w kolejności od wewnątrz:
- 60 kg jakiegoś czarnego smarowidła, którego nazwy nie znam, wysmarowane 3 pustaki od dołu,
- 116 m2 styropianu grubości 10 cm ,
- 125 m2 siatki,
- 625 kg kleju do przyklejania styropianu oraz do wtapiania w niego siatki (2 warstwy),
- 180 kg dysperbitu (9 wiaderek po 20 kg),
- 42 mb foli kubełkowej długości 2 m .
Do drenażu zużyte zostało :
- 1 wywrotka kamieni płukanych,
- 4 wywrotki żwiru (jak na razie),
- 60 mb rury drenarskiej fi 100,
- 24 mb szarej rury kanalizacyjnej fi 100
- 3 trójniki pełniące rolę dwóch studzienek,
- 150 m2 geowłukniny
Jakie to wygląda w pieniądzach to nawet nie mam śmiałości sprawdzić.
W piątek (w dniu przyjazdu Papieża) dosztukowałem wyrwaną wcześniej rurę od wody. O mało kupiłbym nie tą średnicę co trzeba. W projekcie przyłącza wody stoi 50 mm, a w rzeczywistości jest 40 mm. Na ta okoliczność zaopatrzyłem się też w porządny młotek i przecinak. Czas się powoli usprzętawiać. Przekucie się przez pustak to już doprawdy fraszka była i od tego momentu można powiedzieć, że mamy wodę w domu, a dokładniej w kotłowni.
Ułożenie rury kanalizacyjnej odprowadzającej wodę z drenażu podjąłem się razem z moim bratem, Kasprem. Po 5 godzinach wspólnej pracy efekt był zadowalający. Należało ją tak podłączyć aby tworzyła leciutki spadek do granicy naszej działki. Sąsiad kiedyś odkryję, że wybija mu źródełko :)z krystalicznie czystą wodą . Od momentu wykonania tego wykopu ściany troszkę się zawaliły i co najgorsze skamieniały. To tu, to tam trzeba było coś odrzucić na bok lub dorzucić aby złapać jako taki spadek. Ach ta glina. Martwy mnie jedna kwestia. Co będzie jak ta glina po jakimś czasie siądzie ? Czy spadek nadal będzie zachowany. Naiwnością byłoby sądzić, że siądzie równo na całej długości. Czy woda nie będzie się cofać ? Tyle niewiadomych. Jestem dobrej myśli. Na koniec zakamuflowaliśmy rurę z wierzchu, tak aby nie była widoczna z góry i aby licha nie kusiła. Reszta należy do spycharki, którą jak dobrze pójdzie to można zamawiać w połowie przeszłego tygodnia.
Pracownicy zakończyli swoja udrękę na etapie przedstawiony na zdjęciu poniżej :
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/drena380.jpg
Dodam, że według mnie to ta łatwiejsza część. Do nas pozostaje teraz podciągniecie żwirku i gliny do poziomu działki, rozdzielając te dwie frakcje geowłukniną. Wszystko to przy pomocy masy samozaparcia (żółwie tempo) no i oczywiście szpadla i łopaty.
Nie używamy koparki, bo nie bardzo wierzę w to, aby jakiś zsuwający się kawał gliny nie uszkodził kruchej jednak izolacji. Jak łatwo ja uszkodzić niech świadczy fakt, że jeden z naszych „życzliwych” cisną kamieniem (ok.2 kg) i budynek. Efekt był taki, że folia została nieznacznie przerwana, styropian zmiażdżony tracąc szczelność. Bez komentarza.
Wierzę, że koparka zniweczyła by całą pracę, a pieniądze poszły by na marne. A dowiedzielibyśmy się o tym dopiero jakby woda/wilgoć lała by się do budynku. Nie chcę żyć w niepewności i choć mięśnie bolą, to nie poddam się. Ale to zabrzmiało.
Ten optymizm opada ze mnie jak już jestem na działce. Ogrom prac jaki przed nami się roztacza jest przerażający i przytłaczający. Po dwóch dniach ręcznego zasypywania przestrzeni około budynkowej ręce opadają. Oczywiście mowa tu o dniach w sensie pracy po pracy. Na więcej i tak nie ma już sił. Jeszcze taki kawał do końca. Na koniec budowy klatę będę miał jak Herkules, a ręce jak małpa- do ziemi.
24-05-2006 r. zamówiłem mechaniczno - biologiczną przydomową oczyszczalnie ścieków, produkcji Słowackiej, za pośrednictwem jednego z formuowiczów, który także sobie ją sprowadza.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/POS.jpg
Jest to ta sama co na tej stronie http://www.bioeko.ires.pl" rel="external nofollow">http://www.bioeko.ires.pl , tylko, że taniej. Za najdalej miesiąc powinna być o mnie. Teraz mamy dylemat gdzie ją umieścić i gdzie odprowadzić wodę. Mój pomysł aby podłączyć to do w/w rur kanalizacyjnych przy drenażu nie znalazł akceptacji mojej małżonki. Niby przepisy nie pozwalają. Innego pomysłu jak na razie nie mamy. Zrobimy pewnie i tak po mojemu.
Wszyscy nas odwiedzający chwalą nasze schody, które podobają się im ogromnie. Dziwią się przy tym, że są takie szerokie i wygodne. Małgosia już myśli jak je oświetlić.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/schody.jpg
Jak napisze cos nowego to oznacza, że przeżyłem zasypywanie.
Cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia