Batuta Gosi i Grzegorza
Mamy piękne upalne lato . Aż chciało by się wziąć urlop i wczasować. W tym roku jednak musze go oszczędzać i wykorzystać dopiero gdy będę wykańczał wnętrza i otoczenie.
Z „naszym Henrykiem” już się pożegnaliśmy. Szefuncio kochany wyrobił się około miesiąca wcześniej niż wynikało z umowy i nieprzewidzianych przesunięć czasowych. Brawo. Ostatniego dnia wyglądało to nawet jak na ewakuację niż pracę. Wszystko robili w biegu jakby ich diabeł gonił. Wszystkie wskazane przez nas uchybienia i poprawki zostały wykonane zgodnie z naszymi życzeniami. Nawet pozamiatali/sprzątali po sobie i tyle ich widzieliśmy.
Wcześniej ustaliliśmy, że spotkam się jeszcze na wiosnę, gdy osiądzie już ziemia po tegorocznym wyrównywaniu ziemi i wykona taras. Teraz już wiemy, że zrobimy inaczej, to znaczy położymy kostkę brukową. Z jednej strony jest to taniej niż wylewka i kafelki, a co najważniejsze nie ma późniejszych problemów z ich odklejaniem się. A zaoszczędzone 1,5 tys. złotych z robocizny także się przyda. :)
Jak na razie jedynym naszym wykończonym elementem budynku jest komin. Pięknie wygląda.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/kominklinkierfugi.jpg
Nie wiem czy wykonanie fug było w cenie ale skoro Henryk nie "burczał" to starałem się ten temat omijać szerokim łukiem. A nuż mu się coś przypomni. Szkoda, że tak późno dowiedzieliśmy się o tym, że można zakupić gotowe zestawy kominowe. Coś mi się zdaje , ze tradycyjny sposób wcale nie jest taki tani. Szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę taki szczegół, że przy wszystkich nowoczesnych piecach z elektroniką (czytaj regulacja temperatury – piece niskotemperaturowe) należy zakupić wkład stalowy kwaso- lub żaroodporny. Niby powinien starczyć na co najmniej 10 lat, ale nijak to się ma przy nawet 50 letniej gwarancji kominów systemowych. Mądry Polak może nie po szkodzie , ale … eh .
Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że mamy oczyszczalnie ścieków.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia1.jpg
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia5.jpg
Instalatorzy przyjechali takim starym rzęchem/polonezem z przyczepką. Ja osobiście bał bym się awarii, jakbym miał jechać nim przez cała Polskę. Z drugiej strony to przecież złote rączki i za pomocą gumy do żucia i zapałak w mig by usterkę usunęli niczym MC Gaiwer.
Ale już tak zupełnie na poważnie to przyjechało dwóch panów , bardzo miłych i cierpliwych jeżeli chodzi o tłumaczenie wszelakich zapytań. Widać, że mimo całotygodniowych rozjazdów po kraju, nadal maja zapał do pracy i niespożyte zapasy serdeczności. Dziwne.
Instalacja trwała aż 5 godzin, co wcale nie znaczy, że została ukończona.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia2.jpg
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia3.jpg
Nie wiedziałam, ze nasza miejscowość to aż taka zapyziała prowincja. W żadnym składzie budowlanym niemożliwym stało się zakupienie rury PCV fi 110 grubościennej (chyba 3,2 lub 3,6 mm). Do niedawna stosowano zwykłą rurę (jak w wewnątrz budynku ) ale po przypadku, w którym właśnie taka, zasypana już rura, straciła przekrój koła zatykając dolot, zaniechano owej praktyki. Lepiej teraz wydać kilka złotych więcej niż potem robić sobie kłopot i bałagan. W związku z tym ograniczyliśmy się tylko do osadzenia i wypoziomowania. Tu należy wspomnieć o tym, że nasza glinka choć raz się przydał. Na piaseczku konieczna by była wypoziomowana wylewka betonowa, ale u nas z racji że grunt jest mocno spoisty to ….
Samo wypoziomowanie zbiornika zajęło też niezłą godzinkę (krzywizna górnej powierzchni przełożyła się na problem ze znalezieniem punktu odniesienia na oczyszczalni).
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/oczyszczalnia4.jpg
Według zapewnień jest to dość ważna sprawa, bo związana z przelewani do poszczególnych komór.
Oczywiście tak ważny element jak napełnienie zbiornika ( oczywiście wodą) i próbny rozruch został dokonany. Do dnia dzisiejszego niewiele już z tego instruktażu pamiętam, ale Bioeko obiecało przysłać niebawem instrukcję obsługi i wierzę, że będzie dobrze. Do odprowadzenia oczyszczonej wody zamiast rury o fi 110 zakupiłem zwykłą ciśnieniową rurę do wody o średnicy 50 cm. Myślę, że tak też będzie dobrze, bo w końcu to ma stamtąd wypływać w 98 % oczyszczona woda.
Dekarze weszli w poniedziałek 24-07-2006 z 5 dniowym poślizgiem i z początkowych założeń mieli zakończyć w jakieś dwa tygodnie. Teraz już jednak wiemy, że uwinie się w ciągu 6 dni. Skurczybyki w ilości 7 sztuk skakali po dachu niczym myszkoskoczki i już drugiego dnia mieli położone 1/4 dachówek.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/dekarz2dzie324.jpg
Drewno na łaty i kontrłaty, choć zamówione z dużym wyprzedzenie, nie dojechało do nas z poleconego tartaku, ponieważ zabrakło drewna do przetarcia. Najgorsze było to, że zwlekali prawie do ostatniej chwili z powiadomieniem nas o tym i … znowu nerwówka. Koniec końców zamówiliśmy je tam gdzie resztę drewna. Według zapewnień nie miało być nawet śladu żadnego oflisu, jednak troszkę ich się znalazło – na szczęście bardzo nieznaczne. I tu pojawił się kolejny problemik z impregnacją, bo owy tartak takowej nie prowadzi. Nie pozostało nic innego jak zakasać rękawy i za pomocą środka „Fobos” i opryskiwacza sadowniczego dokładnie zabezpieczyć drewno przeciw grzybom, owadom i ognia. Pędzlem to bym się pewnie nabawił tylko bólu nadgarstków. W sześć godzinek wszystko zostało ładnie zabarwione :) i poukładane. Na dodatek niezbędnym okazało się dokładnie przykrycie wszystkiego na wypadek deszczu. W końcu to impregnat na bazie soli.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/322atyinpregnacja.jpg
Nawet dobrze się sprawdziła ta metoda, choć to dopiero czas pokaże jak to działa anty na te wszystkie niekorzystne czynniki zewnętrzne.
Strasznie się nie podoba naszej hurtowni budowlanej przywożenie codziennie kolejnej partii dachówek.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/dachwka1.jpg
Co innego twierdzili jak dokonywaliśmy zakupów na kilkanaście tysięcy złotych – „przywieziemy ile trzeba i kiedy trzeba”, a teraz twierdzą, że nie są taxi. Trzeba będzie sobie z nimi porozmawiać.
Trzeciego dnia 99% dochówek znalazło już swoje miejsce na dachu.
http://i44.photobucket.com/albums/f2/master111111/zdaleka.jpg
Z koloru również jesteśmy zadowoleni, nie ma żadnych przebarwień i znaczącej różnicy w odcieniu w stosunku do orynnowania. Po naszej interwencji i wytknięciu błędów dekarzowi w układaniu dachówek ( sporadycznie zdarzała się taka, która wystawała ponad szereg) widać znaczna poprawę w jego pracy. Również kontakt jest niemal zadowalający. Wcześniej szansa na dodzwonienie się do niego była proporcjonalna do szansy trafienia 6-tki w totka.
Okna został obsadzone i tu pojawiło się u nas duże zdziwienie. Liczyliśmy na inne okna. Miały być wysokoosiowe i są !!! ale jeszcze dodatkowo miały być (teraz już wiemy) uchylno-obrotowe. W składzie budowlanym, gdzie je widzieliśmy na wystawce, sprzedawca pomylił numerację i podawał cały czas zły numer do wystawionych okien dachowych. Zasugerowani tym zakupiliśmy takie, tylko że w innym miejscu. Teraz to już po ptakach. Te też są bardzo ładne i prawie takie jak miały być.
Jutro ma być koniec układania dachu, dziś montują kolektory, jutro, jak wróci samochód od mechanika, zamawiamy piec CO i sztukateria wkoło okien, w poniedziałek montują okna i bramę garażową, we wtorek " wchodzi elektryk, ale "niedziela, niedziela jest jest nasza".
Cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia