szczur miejski buduje za miastem: Faworyt Muratora
Alleluja!
Geodeta wydusił z siebie mapki, muszą tylko odleżeć jeszcze kilka dni w urzędzie i będę je w końcu mieć.
700zł + VAT za 2 mapki na papierze + kopia na foli (na foli?)
Ała.
Spryt.
Za to geolog coś namieszał i zapłaciłam mu tylko 350zł, choć niby miałam 700. Ale co tam, nie dyskutowałam, złapałam te mapki, zapłaciłam i uciekłam zanim zdążył sobie przypomnieć że miało być 2 razy drożej.
Kaloryfer.
Nieopatrznie zadzwoniłam do architektki, że mapki będą to może byśmy się spotkały. A ta kazała mi powiedzieć, gdzie niby wyobrażam sobie kaloryfer w kuchni skoro wyobrażam tam sobie podłogę drewnianą bez podłogówki i szafki do okoła a nawet drzwi balkonowe.
Eee.
No bo ja wiem?
Na ścianie?
No gdzie sobie wyobrażam... no nie wiem, tak na codzień to nie wyobrażam sobie kaloryferów.
Kaloryfer na brzuchu, no to juz inna inszość nawet warta powyobrażania sobie
Ale no dobra, jak mam sobie takie głupoty wyobrażać, to niech już będą w tej kuchni te kafelki i ta durna podłogówka.
Pięknego Tristana sobie tam położe i jego chmurny czar, będę deptać kapciami podczas ważenia kpuśniaku.
Paszczywół.
"- by pan odpuścił sobie to budowanie to by pan był zadowolony.
Pan by był zadowolony,
żona by była zadowlona,
wszyscy by byli zadowoleni."
No.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia