Dziennik budowy - i trochę retrospekcji
Jad "ludzkiej żmiji" albo "ludzkiego smoka ziejącego nienawiścią"..... nie zabija od razu.... czasami zaraża..................no i jakim trzeba byc człowiekiem, żeby tak nisko upaśc.....................?
Ten wpis dedykuję tym wszystkim, którzy wspierają mnie na forum i trzymają kciuki..... i mam nadzieję, że nie zaiodą też wtedy, gdy zaproszę na imprezę przy grilu....
Byłam o 18 na działce.....zapukaliśmy do "sąsiada" za naszą działką pod lasem.....przedstawiliśmy się..... chociaż już nas za płotem widział.....mąż powiedział, że chcielibyśmy spytac o pobór wody .....itd facet stał z niewzruszoną miną...padło sakramentalne "czy Pan się zgodzi?" ....NIE....nie ukrywam, że zatkało nas na dobrych kilkanaście sekund - a w takich sytuacjach, to jak wiecznośc.....
W końcu spytalismy czy można wiedziec dlaczego?.....a on na to, że pan W. powiedział mu o tym, że nie chcemy rozliczyc się za wodociąg, a on jest uczulony na takie zachowania, więc wody nie sprzeda.
No to mój mąż się wpienił, zaczęłam go uspokajac.
Ja na to:" że ok, nie chce sprzedac to nie - jego kran jego decyzja - ale sąd wydaje wyroki na podstawie wypowiedzi obrony i oskarżenia, i chciałabym, aby wiedział, że my nie powiedzieliśmy że za wodociąg nie zapłacimy, tylko ( okazło się że tego mój sąsiad mu nie powiedział ) póki co ani nie jesteśmy tam podpięci, ani nie mamy warunków, mało tego dopóki sąsiad nie przekarze wodociągu to my tych warunków nie dostaniemy - tak nam powiedział dyrektor ZGK. Ustalenia mieliśmy, że wodę nam odpłatnie użycza a jak nie chcieliśmy brnąc w bezprawie, to wody dac nie chce"
Co na to Pan X ? Że nie będzie wnikał w spór między nami a wody nie da bo tak tamtemu obiecał............ wyobrażacie sobie takie rzeczy? Sąsiad zaczął nakręcac przeciw nam innych ludzi............pomyślałam....Boże co ja tu robię?
A mój mąz nadal:" czyli Pana stanowisko jest jednoznaczne w tej sprawie? Nie i koniec?" "TAK" ........... DZIEKUJĘ I DO WIDZENIA I OPUŚCIŁAM JEGO POSESJĘ.
Mąz wkurzony chciał wracac..... poprosiłam, żeby poszedł do następnych, nie chciał, bo pewno dupę nam obrobiono w całej wiosce....ale poszedł i to sam.
Zrobili oczy - teśc i zięc - jak im opowiedział dlaczego po prośbie przychodzimy...miał nie gadac na sasiadów ale w takich okolicznościach nie dało się tego uniknąc.........tak głosno gadał, że połowa wsi go chyba słyszała......
" Panie a czemu mam nie dac wody, przecież będziemy tu ze sobą życ , trzeba sobie pomagc...........niech pan nie kupuje drugiego węża dam swój.....itd a po co ON -czyli nasz sąsiad- problemy robi, przecież gmina wszystko teraz przejmuje i .....on za to co wybudowal 30 tys. dostanie" - powiedział pan starszy ( prywatnie właściciel jakiejs firmy budowlanej).
Wyciągnął węża, ponakręcał złączki, wodę ciągnęliśmy coś około 70-80 metrów, baniak napełniony, możemy wchodzic kiedy chcemy i napełniac.
Potem przyszedł do nas na dzialke pokazac nam swojego kaukaza i luźno pogadac.
Na koniec jego zięc opowiedział mężowi, jaki to W PORZĄDKU był nasz sąsiad wobec nich wszystkich jak się budował......otóż najpierw wpiął się do ich wodociągu, pobierał wodę a następnie biegał z listą i prosił wszystkich o zgodę......... i jak to kurde ma się do mnie i moich problemów z gminą i braku warunków do wpięcia i do tego, że jaka to ja podła jestem i bez wstydu.....
Mojego męża dręczyło tylko pytanie...dlaczego nasz lis nie poszedł dalej z obgadywaniem? Odpowiedź dla mnie prosta, bo sam nie był w porządku i łatwiej mu było zmanipulowac gościa, który dopiero parę miesięcy temu się wprowadził.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia