Dziennik budowy - i trochę retrospekcji
Dawno mnie nie było, a jak i mnie, to rzeczy śmiesznych i mało wesołych , smutnych i szalonych, jednym słowem ani śladu budowy......
A dlaczego? A .... z różnych powodów.... jednak zapewniam, że działo się wiele niekoniecznie w murarce.
Zbierając to co dawno już było i to, co calkiem niedawno się wydarzyło - w skrócie nazwałabym przestojem wynikającym z braku pomysłu na zorganizowanie sobie pracy - tu przytyk w kierunku fachoFców.
Po kilku strzelonych sobie samobujach, nieudolnych kłamstwach i szaleńczym tempie stawiania ścianki w wiatrołapie ( 3 dni w trzech ludzi 6 mkw i ... nie jest skończona ) tym Panom już dziękujemy - powiedział wzburzony inwestorek.... no może nie tak łagodnie ....i niedoczekawszy się od 2 miesięcy na ekipę "tylko do dachu" - sam wstrzymał sobie roboty na budowie.
Wczoraj sprzątaliśmy.... tzn. "ja jako była optymistka" czyściłam ocieplenie fundamentów, co by można było następnie porządnie je poprawić.... dla zainteresownych potrzebne do wykonania tej czynności - dla zawziętej kobiety , której ani chamstwo ani kłamstwo wiary we własny dom nie zabije - potrzebne są:
- rękawice
- szpachelka
- młotek
- coś twardego i ostrego - może być dłuto, stary śrubokręt, bądź dobrze zaostrzony palik
- zmiotka
- szpadel i taczka
- a w trosce o kolana - 2 kawałki styropianu, na które można klękać
Zaś po wykonanej robocie proponuję zarzyć mocny lek przeciwbólowy i natrzeć barki i ręce naproxenem.
Małż wywoził gruz i przenosił - dzięki niesłowności ekipy - część więźby do salonu. Szwagier i teść ( o matko, też byłam w szoku dowiedziawszy się , że będą- szkoda, że nie z własnej inicjatywy tylko po małej interwencji teściowej ) oczyszczali płyty OSB z tysięcy gwoździ........
Ale już w zeszłym tygodniu posprzątałam pokoje, z podłóg jeść można było, okien co prawda jeszcze nie umyłam , ale..... na zwiedzanie i kawkę zapraszam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia