Dziennik budowy - i trochę retrospekcji
Lukarny na dachu powstają. Jeden z cieśli się rozchorował - tak to jest jak facet rozbiera się na dachu bez kobiety obok.
W sobotę były już zaszalowane, zazbrojone i powiązane ze stropem ( lekkie wkucie) schody w klatce schodowej - bieg do spocznika i na poddasze. Te do pomieszczenia gospodarczego doleją później. Beton nie mógł dotrzeć.
Jakość prac - na pierwszy rzut oka bez zastrzeżeń, ale z wrodzoną (?) może raczej wyuczoną nutką niepewności i niedowierzania ( czyt. czerwona lampka wciąż się pali)........ i tak pobiegam z metrówką jak je rozszalują. Dziś mają je zalewać - czekamy na beton.
Taaaak w sobotę byłam ponad 30-letnim dzieckiem Z radochą mogłam wejść na poddasze - co za widok..... mogłabym nawet tak je zostawić i nie dzielić ściankami działowymi - no ale.....
Z tej radochy nie zrobiłam zdjęć - mój pierwszy raz nie jest udokumentowany.
Aby zrobić coś dla domu - kupiliśmy na allegro bzdeciki do dolnej toalety..... z metaloplastyki - zdjęcia będą jak towar do mnie dojedzie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia