Dziennik budowy - i trochę retrospekcji
Dnia 4 grudnia 2007 roku napisałam w dzienniku:
Z przyczyn losowych elektryk nie wszedł w umówionym terminie - i na moje nieszczęście nie wejdzie. Głęboko jednak wierzę, że zdoła wejść o własnych siłach na moją parapetówkę. Zdrowia z całego serca mu życzę. Myślałam, że choć w tym względzie będę miała spokój, ale życie kawełek po kawałku nadzieję na spokój przy budowie domu mi odbiera.
Dziś już wiem , że wiara czyni cuda, że życie jest przekorne też w tym dobrym słowa tego znaczeniu...... rzeczy niemożliwe stają się CUDEM jeśli tylko okażemy trochę cierpliwości.
Dziś ( tzn. w ostatnią sobotę karnawału ) ustalanie rozprowadzenia elektryki w naszym domu trwało 6 godzin ... od 17.30 do 23.30.......... w baaardzo przyjaznej atmosferze, czasem wyuzdanej co prowadzi do podsumowania, iż będzie to najbardziej sexowna elektryka jaką ktokolwiek widział.
Szczegóły komentarzy dotyczących zasadności zastosowania czujek pod balkonem i włączników na dole elewacji zostawiam jako swoją słodką tajemnicę :)
Tomku .....dzięki wielkie za kawał dobrej roboty, ciszę się, że wracasz do zdrowia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia